piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 19

Możesz zacząć od początku,
Możesz uciekać,
Możesz udawać, że tak powinno być,
Ale nie możesz trzymać się z daleka ode mnie

________________________________
_________________
_______


Spoglądałam jak masywne ciało Harry'ego kręci się w poszukiwaniu składników do przyrządzenia racuchów. Pomyśleliśmy, że będzie to ciekawe zajęcie, dlatego że żadne z nas nigdy ich samodzielnie nie przygotowywało, ale pomoc internetu z laptopa chłopaka wspomogła nas w podstawowych czynnościach oraz potrzebnych rzeczach. 
-Okej, tutaj piszę, że najpierw musimy przesiać mąkę to tego garnka, dodać solę, a potem wymieszać i zrobić wgłębienie.- czytałam treść przepisu na głos, a Harry zaczął otwierać nową mąkę.- A potem wystarczy do tego wgłębienia wkruszyć świeże drożdże.. Harry słuchasz mnie?- spojrzałam za siebie, a chłopak zrezygnował z użycia palców by otworzyć opakowanie i zastąpił je zębami. 
-Co? Um.. tak, wkruszyć drożdże. Wiem, wiem, czytaj dalej.- wywróciłam oczami i ponownie wróciłam do czytania. 
-Właśnie i potem zasypać cukrem, zalać szklanką letniego mleka. Przykryć ręcznikiem, odstawić w ciepłe miejsce na dziesięć, piętnaście minut. Hm.. nie brzmi tak trudno, co myślisz?- odwróciłam się przodem do chłopaka i tym samym byłam świadkiem katastrofy związanej z wypadnięciem i rozsypaniem się mąki na podłogę przez Harry'ego.
-Nie!- krzyknął i chwycił się za głowę. 
-Harry! To było takie trudne? Naprawdę?- podeszłam do niego i odebrałam mu resztę opakowania, spojrzałam do środka.- Może wystarczy... 
-Przepraszam.- uśmiechnął się leniwie. Przyłożyłam palec do jego brudnych od mąki ust i zebrałam nim puch. 
-Posprzątaj to lepiej.- zachichotałam, co odwzajemnił.
Harry ruszył w stronę schowka, znajdującego się na końcu przestronnej kuchni. Czekając, aż znajdzie łopatkę i miotłę postanowiłam wykonać to, co przeczytałam chwilę wcześniej. Wsypałam mąkę, która na szczęście wystarczyła, następnie robiąc pozostałe czynności, skończyłam na mieszaniu i szukałam ręcznika. 
-Gdzie znajdę ręcznik?- zapytałam, ujrzawszy chłopaka wychodzącego z czarną miotłą i pasującą łopatką. 
-Um.. Wejdź do łazienki, otwórz zieloną szafkę na samym dole pod umywalką i tam będą czyste ręczniki. Weź jeszcze jeden dla mnie.- wskazał na swoje włosy, przykryte małą ilością białego pyłu. 
Skinęłam głową i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Idąc korytarzem po cichu śmiałam się, że mimo postury, Harry jest takim niezdarą, weszłam do łazienki urządzonej w kolorach zielono białych, wszystkie drzwiczki szafek były zielone, a reszta mebli była śnieżnobiała. Dziwiłam się, bo jednak ktoś musiał utrzymywać ten ustrój w czystości, Harry? Nie chciało mi się w to wierzyć, ale Harry był osobą pełną zagadek których jeszcze nie odkryłam, pewnie ta była jedna z nich. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na odbicie w lustrzę, dziwiłam się ale poczułam się lepsza niż ostatnio, może to Harry sprawił, że zyskałam małą pewność siebie, której zawsze mi brakowało... Przeczyściłam umysł i otworzył szafkę by wziąć dwa ręczniki, jeden niebieski, drugi fioletowy. Wracając się korytarzem, napotkałam po drodze stoliczek z jednym zdjęciem, nic innego na nim nie było, tylko zdjęcie w brązowej ramce, przedstawiające Harry'ego, dwie bardzo podobne do niego kobiety i mężczyznę, który oplatał ramieniem najstarszą z pań, była brunetką o pięknych radosnych oczach, również łudząco podobnych do Harry'ego. Chłopak i druga dziewczyna byli szeroko uśmiechnięci. Podniosłam zdjęcie i przyjrzałam się z bliska, druga z kobiet była blondynką, z dołeczkami takimi samymi jak Harry. Oh... to była jego rodzina. Zdjęcie jednak było bardzo dawno zrobione, Harry musiał mieć wtedy około czternaście lat.
-Co robisz?- usłyszałam pewny siebie głos.
-To twoja rodzina? Jeju byłeś okropnie podobny do swojej mamy!- pokazałam mu fotografię, on podszedł wyrwał mi ją z ręki i odłożył na swoje miejsce. 
-Nie ruszaj tego.- jego ton był ostry i stanowczy, uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy. 
-Przepraszam. Po prostu szłam z ręcznikami i zobaczyłam to zdjęcie, byłeś taki... uroczy.
-Właśnie byłem. Możesz się sprzeczać, ale kurwa nigdy nie będę tym dzieckiem z fotografii, rozumiesz?
-Ja... 
-Nie jestem taki, nie będę i kurwa nie zasługuje. I... Jezu... 

*Harry* 
  
-Nie jestem taki, nie będę i kurwa nie zasługuje. I... Jezu...- dopiero zrozumiałem co robiłem, zrozumiałem jak wybuchłem widząc przerażenie, skruchę na twarzy dziewczyny i napływające łzy. Ja pierdole, dlaczego to zrobiłem? To po prostu za dużo wspomnień, za dużo wspomnień na tym zdjęciu.- Przepraszam.- ująłem jej małe dłonie i ucałowałem kostki.
-Harry, przepraszam..
-Nie, to moja wina. Po prostu... nie rozmawiajmy o tym. Nie teraz.- zbliżyłem się i przytuliłem ją mocno, chcąc tym pokazać, że wszystko jest już w porządku.
-O-okej..
-Weźmy te ręczniki i posprzątajmy ten cały bałagan.- ukazałem moje dołeczki i podniosłem ręcznki, które wcześniej upadły Julie. 
Podążyliśmy w kierunku kuchni, ja starając się zapomnieć o moim kolejnym niekontrolowanym wybuchu, a ona pewnie starała się wymazać z pamięci mój widok, wtedy. Czułem się okropnie, to nie pierwszy raz, naprawdę miałem problem z kontrolowaniem tego zachowania, to pojawiało się tak gwałtownie, jakby ktoś nagle włączył przycisk "włącz" i wszystkie emocje złości i frustracji ulatywały ze mnie. Starałem się, naprawdę się starałem uświadamiać siebie samego, że wszystko jest ze mną w porządku, ale bałem się że pewnego dnia nie zdołam się powstrzymać i ucierpi na tym Julie, ostatnia osoba która na to zasłużyła, obserwowałem jak pomagała mi sprzątać i jak jej mina powoli wracała do normalności, popatrzyła na mnie uprzejmie i lekko się uśmiechnęła. Boże, jestem potworem, ja się wkurzyłem tylko o głupie zdjęcie, to znaczy ono nie było głupie, było dla mnie jedyną pamiątką, najświeższą jaką mogłem mieć, od tego czasu. Ale to mnie nie usprawiedliwiało, ona nic nie wiedziała, a ja nie powinienem się tak zachować, wmawiałem sobie, że to się już nie powtórzy, ale zawsze tak mówię i zawsze to się powtarza, nawet chłopaki to zauważyli, chcieli o tym ze mną pogadać, ale ja nigdy nie chciałem. Nie chciałem być uznany za szalonego czy coś takiego, ze słabymi nerwami. Całe życie byłem wśród niebezpieczeństwa, przetrwałem poważne złamania, krew, widok czyjejś śmierci w bardzo młodym wieku, więc nie mogłem mieć problemu z nie umiejętnością trzymania złości czy emocji  w sobie. Jestem normalny. Tak sobie wmawiasz, usłyszałem pod grubą warstwą myśli, starałem się to zignorować. Popatrzyłem jeszcze raz na Julie. Jej długie, piękne włosy związała w koka i wyglądała naprawdę urokliwie. Wtedy wszystko ze mnie uleciało i poczułem spokój, tak bardzo dobry spokój, był on jej zasługą. 
-Gotowe.- zanim się obejrzałem kuchnia wyglądała tak jak na początku, a ja i Julie poszliśmy umyć ręce w łazience by zabrać się dalej za wypieki.
-Julie, ja...- chciałem coś powiedzieć podczas ponownego wejścia do kuchni, ale ona tylko podniosła rękę w geście tym by mnie zatrzymać i uciszyć. 
-Harry rozumiem. Nie chcesz o tym rozmawiać, ale wiedz, że mi możesz powiedzieć, zgoda?- była taka spostrzegawcza, z jednej strony powinienem dziękować, bo nie musiałem sam tego mówić, ale z drugiej bałem się, że to nie wyjdzie mi na dobrze. 

-Okej, teraz przygotowujemy kubek z gorącą wodą, nabieramy ciasto na łyżkę i pamiętaj, za każdym razem namaczamy je w wodzie.- Julie poinstruowała mnie, kiedy byliśmy blisko końca. 
-Dobra... um... która godzina?
-Oo już dwudziesta druga, czas szybko leci.- powiedziała łagodnie, a ja musiałem coś zrobić.
-Wyjdę na chwilę.- skinęła głową, a ja poszedłem do mojego przestronnego schowka, co raczej nie powinno nazywać się schowkiem bo było na niego za duże.
Wziąłem czystą szklankę i małą buteleczkę Brandy, musiałem po prostu. Julie była tak blisko, a jednocześnie tak daleko, a ja tak bardzo chciałem ją ucałować, tak mocno, okropnie, zassać się... poruszyłem szybko głową i nalałem Brandy z nadzieją, że to coś pomoże, ale raczej pewnie mi się pogorszy, a raczej na pewno, trudno. Jeden raz mi nie zaszkodzi. 
-Jestem.- wróciłem spokojny i łał, nieco opanowany. 
-Świetnie, właśnie zaczynam smażyć, włączysz? Jestem tutaj nowa.- zaśmiała się co odwzajemniłem. Stała przy kuchence, a ja nachyliłem się by włączyć palnik, tak ładnie pachniała...- Dziękuje.
-Nie ma sprawy. Usiądę.- tak zrobiłem, starałem się patrzeć na to jak jej ręce pracują przy patelni, ale nie mogłem, jej atuty mi nie pozwalały. Jej spodnie idealnie podkreślały pupę. 
Podszedłem do niej od tyłu i oparłem głowę na jej ramieniu.- Nieźle ci idzie.- uśmiechnąłem się i zbliżyłem jeszcze trochę. 
-A no widzisz, szczerze myślałam że będzie gorzej.- zaśmiała się, a ja poczułem wibracje na całym ciele. oh...- Harry? Wszystko okej?
-Tak, ja tylko muszę...- nie dokończyłem bo nogi znowu prowadziły mnie do pustej szklanki i otwartego wina. Nalałem jeszcze raz, ale tym razem więcej, potem kolejnego, a następnie znowu wróciłem do mojej ulubionej. 
-Kochanie, pięknie pachniesz.- powiedziałem stając obok.
-Hm.. Dzięki.- uśmiechnęła się, a rumieniec wkradł się na jej twarz.- Dlaczego tam poszedłeś?
-Musiałem coś sprawdzić, ale jest dobrze. Dużo jeszcze ci zostało?
-Nie, już kończę... Harry?
Ale mnie już nie było... Znowu byłem przy moim ukojeniu, kolejny za kolejnym czując się tak cholernie dobrze. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Chyba potrzebuję pomocy, ale nigdy się do tego nie przyznam. Kurwa dlaczego do cholery wziąłem to Brandy? Jestem idiotą, mogłem mieć wspaniałą pierwszą noc z Julie, a jestem kurwa pijany! 
-Harry! 
Ręką zrzuciłem na podłogę kieliszek, który się roztrzaskał, tak jak moja duma. Podszedłem do Julie i ująłem ją w tali by stała na przeciwko mnie. 
-Jestem tutaj.- pocałowałem ją, z delikatnego muśnięcia do oblizania jej warg. Odsunęła się. 
-Jesteś pijany?- nie odpowiedziałem, tylko zjechałem dłońmi na pośladki i zacząłem robić kółka, nie spodobało jej się to.- Zostaw mnie.- zero reakcji z mojej strony. Jesteś dupkiem, żałosnym dupkiem.  
Wiem. 
Całowałem ją, tym razem siłą, napierałem na nią coraz mocniej, całowałem zachłannie, wszedłem językiem do jej ust, a moje podniecenie było wzmocnione przez dużą ilość Brandy. Chciała się odsunąć, nie odwzajemniała niczego.
-Kochanie...
-Przestań!- czułem łzy które spływały z jej policzka.- Harry!- puściłem ją. 

*Julie* 

Oderwałam się od tego kogoś, "tego kogoś" bo to nie był Harry jakiego znam, jednak zapomniałam że nigdy prawdziwie go nie znałam... Patrzył na mnie, a ja na niego. Jego usta się rozszerzyły, a w oczach był ból, złość, nienawiść do samego siebie i wiele innych emocji. To była mieszanka wszystkiego. 
-Julie...
-Nie. 
Szybko pobiegłam na ganek, a Harry za mną. Nie powiedział nic, może miał chociaż odrobinę wstydu. Jak mógł?! Pozwoliłam łzą płynąć z moich oczu, tego się nie spodziewałam, chyba nikt się tego nie spodziewał. Co się mu stało?
Nie zareagował kiedy ubierałam kurtkę, nie zareagował też kiedy otwierałam drzwi, nie zareagował kiedy spojrzałam na niego ostatni raz, ani nie zareagował kiedy wychodziłam, stał w tym samym miejscu pozwalając mi po prostu odejść. 

_______________________________________________________
Sieeemaaneeczzzkoo! Wiem, że mnie nienawidzicie! Uh... serio jestem okropna :/ nie będę się nawet tłumaczyć, bo to serio moja wina, że nie ruszyłam dupy i nie napisałam tego.
Mam nadzieję, że chociaż podoba wam się ten rozdział c;

8 komentarzy:

  1. JESTEM UZALEŻNIONA, tak jestem uzależniona od tego opowiadania. Brakuje mi przymiotników żeby je opisać, bo genialne to stanowczo za mało. To teraz postaw się w sytuacji UZALEŻNIONEJ mnie, która codziennie wchodzi na Twojego bloga z nadzieją na nowy rozdział, na który czasami trzeba sporo poczekać, ale nie ważne, bo jak mają one być takie to ja mogę poczekać, bo warto ! Ale jakby Ci się udało dodawać rozdziały trochę częściej to będzie mega. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest!!! :DDD
    Super i szybko next plz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3
    To nic, że z opóźnieniem :) każdy powinien to zrozumieć, w końcu szkoła, sprawdziany, itp... xD
    Pozdrowionka xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!!! Tyle ze juz wgl zapomniałam jaka była fabuła xd wybacz! Mam nadzieje że teraz nie będziesz nas zaniedbywać ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, już trochę zapomniałam o czym jest ten blog ale co tam mam nadzieję, że teraz będziesz częściej dodawać rozdziały buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku nareszcie <3
    Kochaaam *-*
    Nie mg sie doczekac nastepnego ;3

    OdpowiedzUsuń