________________________________
____________________
___________
Chcę ukryć prawdę
Chcę cię ochronić
Ale przed bestią w środku
Nie mamy gdzie się ukryć
Chcę cię ochronić
Ale przed bestią w środku
Nie mamy gdzie się ukryć
Sobota. Godzina dziesiąta, w tym dniu tygodnia powinnam jak reszta moich znajomych cały dzień wypoczywać i możliwe że przesiedzieć popołudnie w piżamie, byłoby to dobre rozwiązanie a zwłaszcza dlatego, że tej nocy odbyłam swoja pierwszą jazdę motorem, nadal nie mogłam uwierzyć, że Harry zdołał mnie do tego przekonać. Niestety ja nie mogłam pozwolić sobie na taką przyjemność i z jękiem sięgnęłam dłonią do po raz drugi dzwoniącego budzika nakazującego bym wstała i zaczęła dzień.
Usiadłam na łóżku, wzdychając z dezaprobatą i położyłam stopy na podłogę by znaleźć pantofle, kiedy nogi wyczuły ich puch wsunęłam w nie palce i podeszłam do szafy w celu znalezienia odpowiedniego stroju na dzisiejszy dzień. Odwróciłam się w stronę okna balkonowego z którego można było oglądać duże słońce, a promienie wydobywające się z jego wnętrza były wyczuwalne przez szybę. Tak więc wybrałam krótkie spodenki i croop top. Podreptałam szybko do łazienki znajdującej się w moim pokoju i rozebrawszy się weszłam pod prysznic, nałożyłam szampon na włosy i zaczęłam je porządnie szorować, następnie zajęłam się resztą mojego ciała. Kiedy skończyłam poranną toaletę, nałożyłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy, zabrałam torebkę i wrzuciłam do niej niezbędne rzeczy takie jak telefon, chusteczki, pomadkę i portfel z pieniędzmi, zeszłam na dół i zastałam mamę myjącą naczynia, wciąż zastanawiałam się czemu robi to tak często własnoręcznie skoro mamy od tego zmywarkę. Podeszłam do chlebaka i wyjęłam jedną kromkę smarując ją czekoladą, spojrzałam kątem oka na puste miejsce, gdzie zwykle siedział tata czytający gazetę przy czym popijał poranną kawę.
-Gdzie jest tata? Ostatnio mówił, że mam dzisiaj na nockę.
-Tak, ale miał wezwanie o piątej nad ranem. Była jakaś bójka i to było konieczne.- Wyraz twarzy mamy był przepełniony troską, że o tej godzinie ojciec jeszcze nie wrócił, z resztą tak jak mój sam. Nagle przez moment pojawił się u mnie lęk, że Harry mógł w niej uczestniczyć był znany z takich rzeczy, bójki, zadawanie się z ciemnymi i podejrzanymi typkami, moje myśli rozwiały się kiedy usłyszałam głos mamy.
-Wszystko dobrze?
-Tak, jasne.- Skłamałam. Wzięłam moją kanapkę do ust, a brudny nóż włożyłam do zlewka, chodząc po kuchni szybko zjadłam mały posiłek i oświadczyłam.- Mamo, pójdę już, zaczynamy trochę wcześniej i zadzwoń jeśli tata się odezwie.- Znowu powiedziałam kłamstwo jeżeli chodziło o to że wcześniej zaczynam pracę, ponieważ miałam do niej około dwie godziny, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Była ładna pogoda i postanowiłam, że wykorzystam ją na spacer.
-No dobrze.
Podeszłam na ganek i zaczęłam zakładać wygodne czarne trampki, zabrałam klucze do domu wiszące na haczyku przy kurtach i na odchodne krzyknęłam.
-Pa mamo!
-Pa.- Zamknęłam drzwi i ruszyłam chodnikiem w stronę sklepu.
***
Idąc w upale, słuchałam muzyki przez słuchawki i nuciłam już dobrze znaną mi melodię jednego z utworów. Pogoda była śliczna, niebo przejrzyste, bez żadnych chmur, można było dostrzec jak ludzie spacerują z psami lub rozmawiają z kimś przez telefon. Tak, to był Londyn; ludzie byli ciągle w ruchu, zajęci swoimi codziennymi sprawami, rozmawiający przez telefon, żyjący pracą, trochę to przykre, ale takie jest życie, cywilizacja się rozwija i trzeba to zaakceptować, ale mimo to kocham to miasto; ludzie tutaj są dla siebie mili, uprzejmi, nie interesuje ich to jak ktoś się ubiera, należą do osób tolerancyjnych, nie raz widziałam ulicami parę homoseksualistów, którzy nie przejmowali się tym, że komuś nie spodoba się ich miłość. Po drodze wstąpiłam do sklepu by kupić drugie śniadanie, weszłam do środka gdzie biło przyjemnym zimnem od wiatraków powieszonych na suficie, podeszłam do odpowiedniego stoiska i wybrałam bułkę z serem, zapłaciłam za zakup i ponownie wyszłam na zapełnioną gwarem ulicę. Ale nawet w tym tłumie, kiedy zbliżałam się do sklepu mogłam po drugiej stronie ulicy zauważyć chłopaka z ciemnymi roztrzepanymi włosami, który szedł prosto z rękami w kieszeniach.
-Damon!- Krzyknęłam i upewniając się, że żaden samochód nie zdoła mnie zabić, przebiegłam na drugą stronę. Chłopak zatrzymał się przede mną, widziałam w jego oczach coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam, nie mogłam nawet ocenić co to było, ale to było coś nieprzyjemnego.
-Cześć.
-Dlaczego się nie odzywałeś? Czemu mnie unikasz?- Nie owijałam w bawełnę, jego niepokojące zachowanie nie pozwalało mi na to.
-Jaa... Miałem, telefon mi się rozładował.- Znałam go wystarczająco długo by wiedzieć, że jego wymówka była jedynie bzdurą.
-Kłamiesz.- Powiedziałam, a chłopak spojrzał w kierunku sklepu w którym pracowałam.
Widziałam jak jego mina zmienia się w przepełnioną niechęcią, skierowałam wzrok w tym samym kierunku i zauważyłam Harry'ego stojącego się przed szklanymi drzwiami obserwującego nas. Miał na sobie ciemne spodnie oraz biały podkoszulek na ramiączkach, jego loki były postawione do góry. Spojrzenia obu chłopaków natrafiły na siebie i oboje zmrużyli oczy; to wyglądało tak jakby telepatycznie przekazywali sobie myśli pełne niezadowolenia i złości.
-Muszę iść.- Damon w końcu się odezwał i skierował wzrok na mnie.
-Ale..- Chciałam coś powiedzieć, jednak chłopak mnie wyminął. Chwyciłam jego ramię i obróciłam w swoją stronę, pożałowałam tej decyzji ponieważ napotkałam oczy przepełnione żalem, proszące bym go puściła i zostawiła tę sprawę. Zrobiłam jedną z tych rzeczy; moja ręką opuściła ramię chłopaka, a on odszedł dalej. Zostawiając mnie z kłębkiem myśli w głowie.
Podeszłam do wciąż czekającego przed drzwiami Harry'ego i zaczęłam grzebać w mojej torebce w celu znalezienia klucza do drzwi.
Podeszłam do wciąż czekającego przed drzwiami Harry'ego i zaczęłam grzebać w mojej torebce w celu znalezienia klucza do drzwi.
-Witaj.- Usłyszałam ochrypnięty głos, chciałam zachować zimną krew, ale na dźwięk jego chrypki lekko się uśmiechnęłam i po otworzeniu drzwi wpuściłam nas do środka.
-O co chodzi z Damon'em?- Spytałam kiedy byliśmy już w środku.
-Co masz na myśli?- Powiedział opierając się plecami o blat gdzie była kasa.
-No bo wiesz, wyglądaliście tak jakbyście... coś między wami było nie tak.- Chciałam prościej to wytłumaczyć, ale inaczej chyba się nie dało.
-Może to dlatego, że go nie lubię.- Prychnął i złożył ręce na piersi.
-Dlaczego?- Spytałam, ale w odpowiedzi uzyskałam tylko pełen kpiny śmiech, chłopak wystawił ku mnie ręce.
-Podejdź bliżej.- Zrobiłam dwa kroki do przodu i tyle wystarczyło by Harry mógł uchwycić moje nadgarstki w swoje dłonie, sprawnym ruchem przybliżył mnie do siebie, a chwilę potem poczułam jego miękkie wargo składające delikatne pocałunki na skórze szyi.- A jak mi cię zabierze?- Na jego słowa odsunęłam się trochę, "trochę" ponieważ chłopak mocno trzymał mnie przy sobie, zauważyłam kątek oka, że do oficjalnego otworzenia sklepu pozostało piętnaście minut.
-To jest tylko przyjaciel.- Sprostowałam.
-Czyżby?
-Harry! Przestań. To przyjaciel.- W końcu udało mi się wyswobodzić z silnego uścisku i cofnąć.
-Więc to powiedz.- Spojrzałam w jego oczy, które były bardzo poważne.
-Co mam powiedzieć?
-Że jesteś moja.- Chłopak ponownie zbliżył się i zanim się obejrzałam jego wargi przywarły do moich z wielką siłą, na początku nie zareagowałam, a może nawet nie chciałam reagować ponieważ w tym momencie chłopak uznał mnie za dziewczynę, która lata za dwoma chłopakami co jest absurdalne. Z silnych i głębokich pocałunków, zmieniły się małe i lekkie, które jedynie muskały moje usta.
-Jestem twoja.- Szepnęłam. Prawy kącik ust chłopaka drgnął w dumnym uśmieszku odsłaniając kilka białych zębów.
-To brzmi idealnie w twoich ustach.
-Jestem twoja.- Szepnęłam. Prawy kącik ust chłopaka drgnął w dumnym uśmieszku odsłaniając kilka białych zębów.
-To brzmi idealnie w twoich ustach.
***
Dzień przeminął bez żadnych nieoczekiwanych zdarzeń. Klienci przychodzili, wychodzili, jedni robili zakupy, a drudzy jedynie przyszli pooglądać towar. Bułka którą kupiłam w sklepie spożywczym podczas przerwy na lunch była bardzo dobra i dała wystarczająco energii na resztę dnia. Nawet Harry zachowywał się przyzwoicie, chciał nawet pomóc klientom, czego zwykle nie robił, zazwyczaj było to spowodowane tym że cóż; nie miał na to ochoty, jednak sami klienci unikali jego pomocy, ponieważ dobrze wiedzieli, że tam pracuje i niektórzy znali go zbyt dobrze, wiedzieli bowiem o jego czarnych sprawkach i woleli sami krzątać się w około drewnianych półek sklepu, ale tym razem widziałam jak Harry pomógł jednemu mężczyźnie w wyborze płyty i oboje nie wydawali się czuć niekomfortowo w tej sytuacji, może to dlatego że klient nie znał Harry'ego pod tym względem lub po prostu, po prostu chciał tej pomocy.
Ta miła sielanka spokojnego dnia przeminęła wraz z przekroczeniem progu sklepu przez dwóch chłopaków. Jeden blondyn z rękami w kieszeniach jeansowych spodniach i białej bluzce na ramiączkach, jego ramion były czyste, pozbawione jakichkolwiek tatuaży, jedyne co mogło się odznaczać na jego skórze to były blizny, drugi brunet z włosami opadającymi na czoło, ciemnymi szortami oraz również ale tym razem czarnym podkoszulkiem na ramiączkach, które odsłaniały ramiona pokryte tatuażami, tak jak jego koledze było widać blizny. Niall i Louis rozglądali się w poszukiwaniu czegoś lub kogoś. Kiedy chłopaki napotkali wzrokiem mój, podeszli bliżej lady (sklep był w tym czasie pusty), Niall położył dłonie na blacie i przysunął się bliżej, mogłam dostrzec małą raną w około lewej brwi.
-Gdzie Harry?
-J-ja...- Zawahałam się i rozglądnęłam w poszukiwaniu burzy włosów, ale gdy zdałam sobie sprawę, że go nie ma, zbyt głośno krzyknęłam zdenerwowana: Harry!- Chwilę potem usłyszałam jakby coś spadło z półki i mogłam się założyć, że to jedna z płyt. Następnie Harry wybiegł z zaplecza zwalając po drodze jeszcze jeden stos gazet, który już dawno powinien stamtąd zniknąć.
-Co?! Co się dzie... Louis? Niall?- Spojrzał ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, podszedł do nieoczekiwanych gości bliżej.
-Stary mamy problem. Chodzi o Zayn'a i... dzisiaj.- Louis powiedział kiwając głową na znak, że Harry powinien rozumieć o co chodziło i najwidoczniej tak było bo mina chłopaka zrzedła i stał się nerwowy.
-Okej, porozmawiajmy sami.- Niall skinął głową na mnie, wiedziałam o co chodzi i nie chcąc wszczynać niepotrzebnego zamieszania opuściłam główny teren sklepu. Czy można mnie nazwać bezczelną jeżeli powiem, że schowałam się za ścianą i starałam się podsłuchać ich rozmowę?
-Ale co dokładnie się stało?- Zabrzmiał głos Harry'ego.
-No bo Zayn... w niego strzelali, ale odepchnął go... i jest ranny.- Starałam się rozróżniać głosy rozmówców i uznałam, że te słowa wypowiedział Louis.
-Czemu po mnie nie zadzwoniliście?!- Krzyknął Harry.
-Cii... Myślisz, że był na to czas.... wet nie wiedzieliśmy gdzie by..eś.- Szeptał Niall.
-Ale czy ktoś jeszcze jest ranny? Czy on?
-Nie, to znaczy, tylko w nogę drasnęło go, a p...em przyjechały psy.- Powiedział Louis, a moim gardle panowała susza. Przyjechała policja, a uznałam że to wszystko było związane z bójką. O mój Boże, może właśnie na tą bójkę mój tata wyjechał rano.
-I co?
-Uciekliśmy, złapali kogoś, ale nie wiem kim on mógł być.- Powiedział, chyba Niall.- Harry musimy iść do Zayn'a.
Kiedy dotarł do mnie sens słów poczułam jak, coś przebiega pomiędzy moimi nogami i.. piszczy. Spojrzałam w dół i z moich strun głosowych wydał się przeraźliwy okrzyk na widok dużej myszy, która przeleciała przez moje nogi, szybko odskoczyłam i wybiegłam przez drzwi spanikowana, nienawidziłam tych stworzeń całym sercem, pobiegłam w stronę kasy i schowałam się za nią. Kiedy byłam już bezpieczna zdałam sobie sprawę, że trzy pary oczu kierują się prosto na mnie, jedne- błękitne ze zdziwieniem, a pozostałe- zielone i niebieskie powstrzymują śmiech. Zdałam sobie sprawę jak ta sytuacja mogła zabawnie i żenująco wyglądać. Spuściłam głowę i jedyne czego pragnęłam to zapaść się pod ziemie.
-Emm.. Tak, okej.- Odpowiedział, na poprzednią treść Niall'a, Harry. Cała trójka wróciła do tematu rozmowy, jakby zaistniała sytuacja nie miała miejsca.
-Gdzie idziesz?- Po fakcie zrozumiałam, że to pytanie wydobyło się z moich ust. Harry uśmiechnął się unosząc kącik ust, odsłaniając ponownie idealne zęby. Wyminął mnie i podszedł do szuflady, z której wyjął małe kluczyki, rzuciłam mu pytające spojrzenie.
-Zostawiłem motor na tyłach sklepu.- Mrugnął do mnie i wrócił do czekających już przy drzwiach kolegów. Kiedy chłopaki chcieli wyjść przez szklane wrota, drogę zagrodziła im wysoka, ładna blondynka. Rose, pospiesznie wyminęła chłopaków, starając się nie patrzeć na ich twarze, jednak ja mogłam dostrzec cień uśmieszku na ustach Louis'a oraz mojej uwadze nie umknęło to, że dyskretnie spojrzał na tyłek mojej przyjaciółki, po czym ze zmieszaniem obrócił głowę. To było dziwne, a nawet bardzo. Cała trójka opuściła sklep, a we mnie wzrastała ciekawość co mogło być przyczyną spotkania -jak sądzę- Marcusa oraz gangu Zayn'a i co najważniejsze, czemu Harry'ego z nimi nie było? Moje przemyślenia przerwało chrząknięcie Rose, która przypatrywała mi się w sposób, jakby chciała wyczytać z moich oczu o czym myślę, mimo iż teraz ten proces zapomnienia został przerwany, obiecałam sobie, że jeszcze do niego wrócę.
-Posłuchaj, nie uwierzysz kto do mnie przyszedł.- Powiedziała na jednym wydechu, spojrzałam na nią wyczekująco, aż w końcu zamrugała i wyjaśniła.- Rayan! I powiedział mi, że Damon teraz cały czas siedzi w domu, Stephan też nie może do niego dotrzeć. Nie mam pojęcia o co mu może chodzić.- Kiedy usłyszałam imię Rayan'a, coś w moim żołądku się przekręciło. Byłam tak zaabsorbowana Harry'm, że kompletnie wyleciał mi z głowy obraz chłopaka leżące na ziemi, kulejącego, obolałego, błagającego o pomoc, którą mu nie dałam, tego fortunnego dnia imprezy.
-Spotkałam dzisiaj Damon'a.- Odpowiedziałam bez namysłu.
-I co?! Jak się zachowywał?
-Był oziębły, jakby nie mający na nic ochoty. Szybko poszedł i.. nie wiem o co mu chodzi.- Spuściłam ze smutkiem głowę. Gdzie się podział mój przyjaciel?
-Musimy coś zrobić bo...- Wypowiedź koleżanki przerwała piosenka Ed'a Sheeran'a służąca jej jako dzwonek połączenia, spojrzała na wyświetlacz i przewróciła oczami, palcem przejeżdżając po zielonej słuchawce, a następnie przyłożyła ją do ucha.- Tak mamo?... Aha... Serio?.. To konieczne?... No dobra... Okej... No pa.- Wypuściła ciężko powietrze.- Muszę iść przypilnować młodszego kuzyna, bo ciocia przyjechała i z mamą chcą iść na zakupy ughh...- Powiedziała niezadowolona.
-Mówiłaś, że lubisz dzieci.- Przypomniałam.
-Posiedź z Brunem godzinę, a zmienisz zdanie. No nic muszę lecieć. Papa!
-Pa!- Krzyknęłam kiedy wyszła i zostawiła mnie samą w sklepie, jednak moje odosobnienie nie trwało długo ponieważ parę minut potem do sklepu weszła ruda kobieta z małą dziewczynką, która wyglądała na nie więcej niż siedem lat, przywitałam się, a ona odpowiedziała mi skinięciem głowy i uśmiechem.
Podczas bezczynnego siedzenia, do mojej głowy powróciły myśli, które zostały przerwane wraz z nadejściem Rose. Skoro Harry nie był z nimi podczas bójki, to gdzie mógł być? A Hayden? Czy ona z nimi była? A co jeśli... Nie, to nie możliwe, Harry zapewniał mnie, że to tylko jego przyjaciółka i nikt więcej, że jestem tylko ja. To zabawne bo jesteśmy razem z dwa, może więcej tygodni, ale czuje taką dziwną więź, że boje się go stracić, że ktoś mi go odbierze, a wiedząc że brunetka jest nie tylko bardzo ładna, ale też wysportowana i mająca podobne zainteresowania co chłopak, ten lęk wzrastał. Sam denerwował się, że pomiędzy mną a Damon'em coś jest, więc czemu ja mam się nie martwić, że iskrzy coś pomiędzy tą dwójką? Czy byłby zdolny do tego? Sama nie wiem, bo w sposób w jaki na mnie patrzył nie mówił o tym by był gotowy zrobić coś takiego. Trzymałam się tej małej, cichej, dobrej myśli i nadziei jak deski ratunkowej.
Wracając do zadymy z rana; Zayn'a prawie postrzelono! Nie dziwie się więc czemu Harry chciał do niego iść. Myślałam nad tym kto mógł go osłonić, bo słyszałam/wywnioskowałam, że to był jeden z wrażliwszych tematów, czy to możliwe by tym kimś był Liam? Pamiętam jak rozmawialiśmy o tym, kiedy mnie "pilnował" na prośbę Marcusa, czyżby wciąż bał się o swoich dawnych przyjaciół?
Do tego Damon, o co mu chodziło? Dlaczego tak się zachowywał przy mnie? Czemu tak zareagował na widok Harry'ego, wcześniej nie wspomniał mi nic, o tym że się go boi, sądziłam że należy do tych, którzy mają go gdzieś (co w pewnym stopniu powinno mnie boleć, ponieważ chodzi o mojego chłopaka, no ale nie ważne). Do tego mało wychodził. Przecież Damon jakiego znałam kochał różne wypady, zabawy, imprezy, ze... ze znajomymi. I wtedy to do mnie dotarło, mniej czasu spędzałam z przyjacielem, może to o to mu chodziło? Chciałam dalej ciągnąć, moje niekończące się hipotezy, kiedy mój telefon leżący obok zawibrował, spojrzałam na ekran i okazała się to nowa wiadomość.
Ta miła sielanka spokojnego dnia przeminęła wraz z przekroczeniem progu sklepu przez dwóch chłopaków. Jeden blondyn z rękami w kieszeniach jeansowych spodniach i białej bluzce na ramiączkach, jego ramion były czyste, pozbawione jakichkolwiek tatuaży, jedyne co mogło się odznaczać na jego skórze to były blizny, drugi brunet z włosami opadającymi na czoło, ciemnymi szortami oraz również ale tym razem czarnym podkoszulkiem na ramiączkach, które odsłaniały ramiona pokryte tatuażami, tak jak jego koledze było widać blizny. Niall i Louis rozglądali się w poszukiwaniu czegoś lub kogoś. Kiedy chłopaki napotkali wzrokiem mój, podeszli bliżej lady (sklep był w tym czasie pusty), Niall położył dłonie na blacie i przysunął się bliżej, mogłam dostrzec małą raną w około lewej brwi.
-Gdzie Harry?
-J-ja...- Zawahałam się i rozglądnęłam w poszukiwaniu burzy włosów, ale gdy zdałam sobie sprawę, że go nie ma, zbyt głośno krzyknęłam zdenerwowana: Harry!- Chwilę potem usłyszałam jakby coś spadło z półki i mogłam się założyć, że to jedna z płyt. Następnie Harry wybiegł z zaplecza zwalając po drodze jeszcze jeden stos gazet, który już dawno powinien stamtąd zniknąć.
-Co?! Co się dzie... Louis? Niall?- Spojrzał ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, podszedł do nieoczekiwanych gości bliżej.
-Stary mamy problem. Chodzi o Zayn'a i... dzisiaj.- Louis powiedział kiwając głową na znak, że Harry powinien rozumieć o co chodziło i najwidoczniej tak było bo mina chłopaka zrzedła i stał się nerwowy.
-Okej, porozmawiajmy sami.- Niall skinął głową na mnie, wiedziałam o co chodzi i nie chcąc wszczynać niepotrzebnego zamieszania opuściłam główny teren sklepu. Czy można mnie nazwać bezczelną jeżeli powiem, że schowałam się za ścianą i starałam się podsłuchać ich rozmowę?
-Ale co dokładnie się stało?- Zabrzmiał głos Harry'ego.
-No bo Zayn... w niego strzelali, ale odepchnął go... i jest ranny.- Starałam się rozróżniać głosy rozmówców i uznałam, że te słowa wypowiedział Louis.
-Czemu po mnie nie zadzwoniliście?!- Krzyknął Harry.
-Cii... Myślisz, że był na to czas.... wet nie wiedzieliśmy gdzie by..eś.- Szeptał Niall.
-Ale czy ktoś jeszcze jest ranny? Czy on?
-Nie, to znaczy, tylko w nogę drasnęło go, a p...em przyjechały psy.- Powiedział Louis, a moim gardle panowała susza. Przyjechała policja, a uznałam że to wszystko było związane z bójką. O mój Boże, może właśnie na tą bójkę mój tata wyjechał rano.
-I co?
-Uciekliśmy, złapali kogoś, ale nie wiem kim on mógł być.- Powiedział, chyba Niall.- Harry musimy iść do Zayn'a.
Kiedy dotarł do mnie sens słów poczułam jak, coś przebiega pomiędzy moimi nogami i.. piszczy. Spojrzałam w dół i z moich strun głosowych wydał się przeraźliwy okrzyk na widok dużej myszy, która przeleciała przez moje nogi, szybko odskoczyłam i wybiegłam przez drzwi spanikowana, nienawidziłam tych stworzeń całym sercem, pobiegłam w stronę kasy i schowałam się za nią. Kiedy byłam już bezpieczna zdałam sobie sprawę, że trzy pary oczu kierują się prosto na mnie, jedne- błękitne ze zdziwieniem, a pozostałe- zielone i niebieskie powstrzymują śmiech. Zdałam sobie sprawę jak ta sytuacja mogła zabawnie i żenująco wyglądać. Spuściłam głowę i jedyne czego pragnęłam to zapaść się pod ziemie.
-Emm.. Tak, okej.- Odpowiedział, na poprzednią treść Niall'a, Harry. Cała trójka wróciła do tematu rozmowy, jakby zaistniała sytuacja nie miała miejsca.
-Gdzie idziesz?- Po fakcie zrozumiałam, że to pytanie wydobyło się z moich ust. Harry uśmiechnął się unosząc kącik ust, odsłaniając ponownie idealne zęby. Wyminął mnie i podszedł do szuflady, z której wyjął małe kluczyki, rzuciłam mu pytające spojrzenie.
-Zostawiłem motor na tyłach sklepu.- Mrugnął do mnie i wrócił do czekających już przy drzwiach kolegów. Kiedy chłopaki chcieli wyjść przez szklane wrota, drogę zagrodziła im wysoka, ładna blondynka. Rose, pospiesznie wyminęła chłopaków, starając się nie patrzeć na ich twarze, jednak ja mogłam dostrzec cień uśmieszku na ustach Louis'a oraz mojej uwadze nie umknęło to, że dyskretnie spojrzał na tyłek mojej przyjaciółki, po czym ze zmieszaniem obrócił głowę. To było dziwne, a nawet bardzo. Cała trójka opuściła sklep, a we mnie wzrastała ciekawość co mogło być przyczyną spotkania -jak sądzę- Marcusa oraz gangu Zayn'a i co najważniejsze, czemu Harry'ego z nimi nie było? Moje przemyślenia przerwało chrząknięcie Rose, która przypatrywała mi się w sposób, jakby chciała wyczytać z moich oczu o czym myślę, mimo iż teraz ten proces zapomnienia został przerwany, obiecałam sobie, że jeszcze do niego wrócę.
-Posłuchaj, nie uwierzysz kto do mnie przyszedł.- Powiedziała na jednym wydechu, spojrzałam na nią wyczekująco, aż w końcu zamrugała i wyjaśniła.- Rayan! I powiedział mi, że Damon teraz cały czas siedzi w domu, Stephan też nie może do niego dotrzeć. Nie mam pojęcia o co mu może chodzić.- Kiedy usłyszałam imię Rayan'a, coś w moim żołądku się przekręciło. Byłam tak zaabsorbowana Harry'm, że kompletnie wyleciał mi z głowy obraz chłopaka leżące na ziemi, kulejącego, obolałego, błagającego o pomoc, którą mu nie dałam, tego fortunnego dnia imprezy.
-Spotkałam dzisiaj Damon'a.- Odpowiedziałam bez namysłu.
-I co?! Jak się zachowywał?
-Był oziębły, jakby nie mający na nic ochoty. Szybko poszedł i.. nie wiem o co mu chodzi.- Spuściłam ze smutkiem głowę. Gdzie się podział mój przyjaciel?
-Musimy coś zrobić bo...- Wypowiedź koleżanki przerwała piosenka Ed'a Sheeran'a służąca jej jako dzwonek połączenia, spojrzała na wyświetlacz i przewróciła oczami, palcem przejeżdżając po zielonej słuchawce, a następnie przyłożyła ją do ucha.- Tak mamo?... Aha... Serio?.. To konieczne?... No dobra... Okej... No pa.- Wypuściła ciężko powietrze.- Muszę iść przypilnować młodszego kuzyna, bo ciocia przyjechała i z mamą chcą iść na zakupy ughh...- Powiedziała niezadowolona.
-Mówiłaś, że lubisz dzieci.- Przypomniałam.
-Posiedź z Brunem godzinę, a zmienisz zdanie. No nic muszę lecieć. Papa!
-Pa!- Krzyknęłam kiedy wyszła i zostawiła mnie samą w sklepie, jednak moje odosobnienie nie trwało długo ponieważ parę minut potem do sklepu weszła ruda kobieta z małą dziewczynką, która wyglądała na nie więcej niż siedem lat, przywitałam się, a ona odpowiedziała mi skinięciem głowy i uśmiechem.
Podczas bezczynnego siedzenia, do mojej głowy powróciły myśli, które zostały przerwane wraz z nadejściem Rose. Skoro Harry nie był z nimi podczas bójki, to gdzie mógł być? A Hayden? Czy ona z nimi była? A co jeśli... Nie, to nie możliwe, Harry zapewniał mnie, że to tylko jego przyjaciółka i nikt więcej, że jestem tylko ja. To zabawne bo jesteśmy razem z dwa, może więcej tygodni, ale czuje taką dziwną więź, że boje się go stracić, że ktoś mi go odbierze, a wiedząc że brunetka jest nie tylko bardzo ładna, ale też wysportowana i mająca podobne zainteresowania co chłopak, ten lęk wzrastał. Sam denerwował się, że pomiędzy mną a Damon'em coś jest, więc czemu ja mam się nie martwić, że iskrzy coś pomiędzy tą dwójką? Czy byłby zdolny do tego? Sama nie wiem, bo w sposób w jaki na mnie patrzył nie mówił o tym by był gotowy zrobić coś takiego. Trzymałam się tej małej, cichej, dobrej myśli i nadziei jak deski ratunkowej.
Wracając do zadymy z rana; Zayn'a prawie postrzelono! Nie dziwie się więc czemu Harry chciał do niego iść. Myślałam nad tym kto mógł go osłonić, bo słyszałam/wywnioskowałam, że to był jeden z wrażliwszych tematów, czy to możliwe by tym kimś był Liam? Pamiętam jak rozmawialiśmy o tym, kiedy mnie "pilnował" na prośbę Marcusa, czyżby wciąż bał się o swoich dawnych przyjaciół?
Do tego Damon, o co mu chodziło? Dlaczego tak się zachowywał przy mnie? Czemu tak zareagował na widok Harry'ego, wcześniej nie wspomniał mi nic, o tym że się go boi, sądziłam że należy do tych, którzy mają go gdzieś (co w pewnym stopniu powinno mnie boleć, ponieważ chodzi o mojego chłopaka, no ale nie ważne). Do tego mało wychodził. Przecież Damon jakiego znałam kochał różne wypady, zabawy, imprezy, ze... ze znajomymi. I wtedy to do mnie dotarło, mniej czasu spędzałam z przyjacielem, może to o to mu chodziło? Chciałam dalej ciągnąć, moje niekończące się hipotezy, kiedy mój telefon leżący obok zawibrował, spojrzałam na ekran i okazała się to nowa wiadomość.
From: Rayan
Hej Jul, nie wiem czy Rose już ci mówiła, ale powtórzę.
Martwię się o Damon'a, wiesz o co może mu chodzić? Ciągle siedzi w domu!
Musimy coś wykombinować, żeby go stamtąd wyciągnąć.
Wiesz, może o co mu chodzi?
Znowu poczułam to ukłucie.
To: Rayan
Hej, sama nie wiem o co mu chodzi.
Ale skoro aż tak jest źle jak mówisz, to trzeba coś zrobić.
Ale skoro aż tak jest źle jak mówisz, to trzeba coś zrobić.
Mam pomysł! Może wieczorem na skype pogadamy o tym wszystkim?
Co o tym myślisz?
Pomysł wpadł mi do głowy w chwili kiedy pisałam wiadomość, nie musiałam długo czekać, aż przyjdzie odpowiedź.
From: Rayan
To genialny pomysł!
Jasne, musimy to obgadać, zadzwonię wieczorem.
Jasne, musimy to obgadać, zadzwonię wieczorem.
Miłego dnia w pracy, sorry jeżeli przerwałem ;)
Pa x
Pa x
I od tego dnia można mnie zakwalifikować to najbardziej okropnych przyjaciół jakich można mieć. Dziękowałam rudej kobiecie, która szybko sprowadziła mnie na ziemie.
-Problemy z chłopakiem?- Spytała wnioskując z mojej miny.
-Bardziej z... przyjacielem.- Uśmiechnęłam się nikle biorąc od niej płytę z najnowszymi przebojami jakiegoś nieznanego mi zespołu, zaczęłam obsługiwać się kasą i pakować wszystko do torebeczki.
-To coś poważnego?- Spytała, nie była nachalna czy niegrzeczna w miłym wyrazie jej twarzy można było dostrzec jedynie małą ciekawość, ale i dobre intencje.
-Chyba nie... Nie wiem, trochę się od siebie oddaliliśmy.- Wyjaśniłam, z uśmiechem podając towar małej dziewczynce.
-Mamo! Jak sądzisz, spodoba się Max'owi? Będzie zadowolony?- Skakała podekscytowana.
-Na pewno kochanie, w końcu zawsze dużo mówił o tej płycie.- Położyła dłoń na jej główce i poczochrała średniej długości jej brązowe włosy. Wywnioskowałam, że kolor musiała mieć po tacie lub jej mama po prostu się pofarbowała, ale rudy kolor jaki miała na włosach był aksamitny i wyrazisty.- Wiesz...- Ponownie jej wzrok spoczął na mnie.- Powinnaś zadzwonić, tak myślę, a jeżeli nie odbierze to może sama do niego pójdź..?- Szczery uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy kobieta podsunęła mi pomysł. Sam w sobie, nie był głupi.
-Spróbuję i dziękuje za radę.
-Nie ma za co. A teraz już pójdziemy, chodź Emily.- Powiedziała i pociągnęła podskakującą przy jej boku córeczkę w stronę drzwi.
Resztę dnia spędziłam sama w sklepie, pan Alex zaglądnął tylko na chwilę jak sprawy się mają, kiedy usłyszał ode mnie, że Harry wyszedł wywrócił oczami i jego mięśnie się spięły. Gołym okiem było widać, że nieodpowiednie zachowanie chłopaka irytowało go coraz bardziej.
Zamykając sklep około godziny 20:00, pamiętałam o tym, żeby pierwsze co zrobić to wejść na laptop i porozmawiać z Rayan'em. Z tą myślą i optymizmem na miłą rozmowę szłam w stronę domu, całe szczęście wieczór był ciepły i nie potrzebowałam żadnej kurtki, pierwszy raz od kiedy pracowałam w "Your Sounds" szłam późną godziną do domu, mimo że były wakacje, to słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Przyśpieszyłam kroku by jak najszybciej znaleźć się w domu. Kiedy już szczęśliwie do niego dotarłam, moje plany by od razu biegnąć do pokoju zmieniły się widząc jak mama rozmawia z tatą, który... miał rękę całą w bandażach, wyszczerzyłam szeroko oczy i szybko do niego podbiegłam.
-Tato! Co ci się stało? Kiedy wróciłeś?!- Szybko zadawałam pytania, ale z naszej trójki tylko ja i mama byłyśmy niespokojne, natomiast tata wydawał się być opanowany ponieważ uśmiechnął się.
-Wszystko dobrze, tylko trochę mi zadrasnęli rękę.
-Trochę?! Masz całą rękę w bandażu! Kto to zrobił i jak?- Dopytywałam się nieugięta.
-Eh.. Jacyś goście się bili i jeden z nich, nie wiem jak się nazywa zaczął strzelać, odepchnąłem go i niefortunnie upadłem na rękę to tyle.- Mogłam przysiądź, że przez głowę przeleciał mi obraz Marcusa z bronią, przeszły mnie mdłości.- Wszystko dobrze?
-Tak jasne, a jak z tobą?
-Spokojnie kochanie, mama się mną zaopiekuje, to nic poważnego.- Powiedział, a ja powstrzymując łzy wtuliłam się w niego, uważając na obolałą rękę.
-Uważaj na siebie, teraz. Wziąłeś urlop, zwolnienie?- Spytałam z nadzieją, że pomyślał o tak ważnej dla jego zdrowia rzeczy.
-Oczywiście, że tak.- Tym razem mama się wtrąciła w rozmowę.
-Tato?
-Tak, tak..- Powiedział wywracając oczami, czasami czułam się tak jakbym to ja w tym domu miała prawa rodzicielskie.
-No i dobrze. Ja muszę iść na górę..- Czułam się trochę nieodpowiednio kiedy musiałam opuścić salon, ale obiecałam coś Rayan'owi.
Wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam torebkę na łóżku, szybko pochwyciłam laptop i otworzyłam go, kiedy wpisałam hasło od razu weszłam na skype, zapomniałam powiedzieć Rayan'owi o której kończę więc postanowiłam sama zadzwonić.
Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, myślałam, że chłopak nie odbierze, ale po czwartym sygnale na ekranie laptopa pojawiła się uśmiechnięta buźka blondyna.
-Cześć!- Przywitał się.
-Myślałam już, że nie odbierzesz.- Zaśmiałam się.
-Od ciebie, zawsze odbiorę haha.- Wydobył się dźwięk z głośników.
-Okej, to co robimy z Damon'em?
-Oh..- Jego mina zmieniła się na zamyśloną.- Może, ej! Mam pomysł!- Zamilkł, a ja czekałam na niego, aż mi go objawi, jednak milczał wyraźnie zafascynowany swoimi wymysłem.
-Powiesz mi?- Powiedział ze śmiechem.
-Ah! Tak! Zróbmy piknik! Co o tym myślisz? Cała paczka! Ja, ty, Damon, Nevil, Rose, Megan i Ashley! Jak myślisz?- Powiedział entuzjastycznie, mnie samej spodobał się ten pomysł.
-Świetny pomysł! Ty to masz głowę Rayan!- Klasnęłam w dłonie, z każdą chwilą ten pomysł wydawał się jeszcze lepszy.
***
Resztę dnia spędziłam sama w sklepie, pan Alex zaglądnął tylko na chwilę jak sprawy się mają, kiedy usłyszał ode mnie, że Harry wyszedł wywrócił oczami i jego mięśnie się spięły. Gołym okiem było widać, że nieodpowiednie zachowanie chłopaka irytowało go coraz bardziej.
Zamykając sklep około godziny 20:00, pamiętałam o tym, żeby pierwsze co zrobić to wejść na laptop i porozmawiać z Rayan'em. Z tą myślą i optymizmem na miłą rozmowę szłam w stronę domu, całe szczęście wieczór był ciepły i nie potrzebowałam żadnej kurtki, pierwszy raz od kiedy pracowałam w "Your Sounds" szłam późną godziną do domu, mimo że były wakacje, to słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Przyśpieszyłam kroku by jak najszybciej znaleźć się w domu. Kiedy już szczęśliwie do niego dotarłam, moje plany by od razu biegnąć do pokoju zmieniły się widząc jak mama rozmawia z tatą, który... miał rękę całą w bandażach, wyszczerzyłam szeroko oczy i szybko do niego podbiegłam.
-Tato! Co ci się stało? Kiedy wróciłeś?!- Szybko zadawałam pytania, ale z naszej trójki tylko ja i mama byłyśmy niespokojne, natomiast tata wydawał się być opanowany ponieważ uśmiechnął się.
-Wszystko dobrze, tylko trochę mi zadrasnęli rękę.
-Trochę?! Masz całą rękę w bandażu! Kto to zrobił i jak?- Dopytywałam się nieugięta.
-Eh.. Jacyś goście się bili i jeden z nich, nie wiem jak się nazywa zaczął strzelać, odepchnąłem go i niefortunnie upadłem na rękę to tyle.- Mogłam przysiądź, że przez głowę przeleciał mi obraz Marcusa z bronią, przeszły mnie mdłości.- Wszystko dobrze?
-Tak jasne, a jak z tobą?
-Spokojnie kochanie, mama się mną zaopiekuje, to nic poważnego.- Powiedział, a ja powstrzymując łzy wtuliłam się w niego, uważając na obolałą rękę.
-Uważaj na siebie, teraz. Wziąłeś urlop, zwolnienie?- Spytałam z nadzieją, że pomyślał o tak ważnej dla jego zdrowia rzeczy.
-Oczywiście, że tak.- Tym razem mama się wtrąciła w rozmowę.
-Tato?
-Tak, tak..- Powiedział wywracając oczami, czasami czułam się tak jakbym to ja w tym domu miała prawa rodzicielskie.
-No i dobrze. Ja muszę iść na górę..- Czułam się trochę nieodpowiednio kiedy musiałam opuścić salon, ale obiecałam coś Rayan'owi.
Wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam torebkę na łóżku, szybko pochwyciłam laptop i otworzyłam go, kiedy wpisałam hasło od razu weszłam na skype, zapomniałam powiedzieć Rayan'owi o której kończę więc postanowiłam sama zadzwonić.
Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, myślałam, że chłopak nie odbierze, ale po czwartym sygnale na ekranie laptopa pojawiła się uśmiechnięta buźka blondyna.
-Cześć!- Przywitał się.
-Myślałam już, że nie odbierzesz.- Zaśmiałam się.
-Od ciebie, zawsze odbiorę haha.- Wydobył się dźwięk z głośników.
-Okej, to co robimy z Damon'em?
-Oh..- Jego mina zmieniła się na zamyśloną.- Może, ej! Mam pomysł!- Zamilkł, a ja czekałam na niego, aż mi go objawi, jednak milczał wyraźnie zafascynowany swoimi wymysłem.
-Powiesz mi?- Powiedział ze śmiechem.
-Ah! Tak! Zróbmy piknik! Co o tym myślisz? Cała paczka! Ja, ty, Damon, Nevil, Rose, Megan i Ashley! Jak myślisz?- Powiedział entuzjastycznie, mnie samej spodobał się ten pomysł.
-Świetny pomysł! Ty to masz głowę Rayan!- Klasnęłam w dłonie, z każdą chwilą ten pomysł wydawał się jeszcze lepszy.
***
Minęły około cztery godziny, a ja wciąż rozmawiałam z przyjacielem (zrobiłam sobie tylko piętnastominutową przerwę na prysznic), jak mi tego brakowało, dawno tak z nim nie żartowałam przez sieć, blondyn z naszej paczki znany był z ciągłych żartów i śmiesznych pomysłów. Umiał jednak doradzić i przejmował się losem swoich znajomych co było u niego dużym plusem, kochał imprezować i spędzać czas z przyjaciółmi. On i Damon to byli najlepsi kumple. Kiedy właśnie miałam skomentować jedną z opowieści chłopaka, podskoczyłam przerażona na łóżku słysząc pukanie do szyby od balkonu.
-Julie? Co jest?- Zapytał przejęty moją nagłą zmianą nastroju.
-C-chyba coś usłyszałam.- Powiedziałam. Spojrzałam na szybę, ale nic nie widziałam, może dlatego że było tak ciemno, jednak kiedy ponownie pukanie rozniosło się po pokoju, sięgnęłam po telefon i włączyłam lampkę, nie reagując na pytania Rayan'a co się dzieje. Kiedy już światło oświetliło postać stojącą po drugiej stronie, szybki oddech nabrał wolniejszych obrotów i wypuściłam powietrze. Widziałam jak Harry stoi na moim b a l k o n i e i uśmiecha się cwaniacko z rękami włożonymi w kieszeniach, zastanawiałam się jak do wszystkich świętości on zdołał wyjść na mój balkon!
-Julie!
-Rayan przepraszam, ale muszę iść. Do tylko konary drzew mi pukają.- Zaśmiałam się z nadzieją że uwierzy.- Wybaczysz?- Zrobiłam minę smutnego pieska by go rozśmieszyć.
-No dobra! Przekonałaś mnie haha, papa Jul!- Pomachał mi i chwilę potem jego twarz zniknęła z ekranu. Szybko zamknęłam laptop i podbiegłam do drzwi balkonowych, a następnie szybko je otworzyłam.
-Harry! Co ty tutaj robisz?!- Syknęłam, na tyle cicho by rodzice się nie obudzili. Chłopak z uśmiechem wszedł do środka, znowu był w samym czarnym podkoszulku (co było mądre bo gdyby ubrał biały mógłby przyciągnąć czyjąś uwagę).
-Dzisiaj musiałem wyjść, ale przyszedłem do mojej dziewczyny by jej to wynagrodzić.- Wyjaśnił zamykając drzwi i łapiąc mnie za ręce, po czym jego wargi zgniotły moje w porywczym i głębokim pocałunku, który odwzajemniłam z rozkoszą.
Czułam jak ręce chłopaka opuściły moje dłonie i spoczęły na biodrach, język bruneta oblizał moje wargi, przez co wydałam cichy jęk, chciał dostać się do moich ust, w pokoju było ciemno, a urok chwili sprawił, że poddałam mu się i chwilę później moje dłonie wplątały się w jego loki, pozwoliłam by język wsunął się do moich ust, następnie przejechał po równych zębach i oblizał mój własny. W odpowiedzi na jego pieszczoty pociągnęłam za ciemne włosy, przysuwając go jeszcze bliżej, jego usta wykrzywiły się w uśmiech, ręce Harry'ego mocniej ścisnęły skórę moich bioder i zaczął mnie prowadzić w stronę łóżka wciąż gorliwie całując, posadził mnie na nim, a sam usiadł obok. Pogładził ręką mój policzek, to co ze mną wyprawiał, to jak czułam się z nim kiedy byliśmy razem było takie, takie nie do opisania. Czułam się przy nim w jakimś sensie wyjątkowo, a sposób w jaki na mnie patrzył sprawiał, że wszystko dookoła znikało, a teraz kiedy mnie całował, wydawało mi się że na świecie nic nie jest piękniejsze od tej jednej chwili.
Druga ręka chłopaka zaczęła masować moje udo, przez co się wzdrygnęłam, jeżeli chłopak chciał to zrobić, to na pewno nie teraz, nie po tak krótkiej znajomości, to było moment kiedy bałam się, że chodzi mu tylko o jedno. O seks. Odsunęłam się od niego i spuściłam głowę, kiedy ponownie ją podniosłam napotkałam pytające spojrzenie Harry'ego.
Czułam jak ręce chłopaka opuściły moje dłonie i spoczęły na biodrach, język bruneta oblizał moje wargi, przez co wydałam cichy jęk, chciał dostać się do moich ust, w pokoju było ciemno, a urok chwili sprawił, że poddałam mu się i chwilę później moje dłonie wplątały się w jego loki, pozwoliłam by język wsunął się do moich ust, następnie przejechał po równych zębach i oblizał mój własny. W odpowiedzi na jego pieszczoty pociągnęłam za ciemne włosy, przysuwając go jeszcze bliżej, jego usta wykrzywiły się w uśmiech, ręce Harry'ego mocniej ścisnęły skórę moich bioder i zaczął mnie prowadzić w stronę łóżka wciąż gorliwie całując, posadził mnie na nim, a sam usiadł obok. Pogładził ręką mój policzek, to co ze mną wyprawiał, to jak czułam się z nim kiedy byliśmy razem było takie, takie nie do opisania. Czułam się przy nim w jakimś sensie wyjątkowo, a sposób w jaki na mnie patrzył sprawiał, że wszystko dookoła znikało, a teraz kiedy mnie całował, wydawało mi się że na świecie nic nie jest piękniejsze od tej jednej chwili.
Druga ręka chłopaka zaczęła masować moje udo, przez co się wzdrygnęłam, jeżeli chłopak chciał to zrobić, to na pewno nie teraz, nie po tak krótkiej znajomości, to było moment kiedy bałam się, że chodzi mu tylko o jedno. O seks. Odsunęłam się od niego i spuściłam głowę, kiedy ponownie ją podniosłam napotkałam pytające spojrzenie Harry'ego.
-Co się stało?- Zapytał z... przejęciem?
-B-bo... Bo ja nie chce.. jeszcze.- Wydukałam z lękiem, że mnie wyśmieje, lub wyjdzie, ale nic takiego nie nastąpiło.
-Rozumiem.- Powiedział pewny swoich słów.- Nie chciałem tego teraz.- Na jego słowa coś się we mnie przekręciło, nie chciał. Ale dlatego, że uznał iż jestem nieatrakcyjna czy dlatego, że rozumiał moje obawy?
-No, ale..
-Julie, zależy mi na tobie i jeżeli nie jesteś gotowa, ja to zrozumiem i będę czekał tyle ile potrzeba. Chociaż będzie to trudne zważywszy na to jak bardzo pociągająca jesteś.- Ostatnie zdanie wypowiedział przygryzając wargę, czułam jak każda komórka mojego ciała buzuje.
-Harry...
-Tak?
-Pocałuj mnie.- Szepnęłam. Chłopak pochylił się w moją stronę, a ja jedną rękę położyłam na jego kolanie, a drugą na szyi. Harry musnął moje usta, sprawiając że pocałunek był słodki i czuły, taki jaki powinien być na początku, zaśmiałam się na tą myśl, chociaż sama nie wiedziałam czemu.
-Co?- Chłopak również uśmiechnął się podczas składanie pocałunków, chwilę musiał czekać na odpowiedź ponieważ jego głos był taki głęboki, że się rozproszyłam.
-Taki powinien być nasz pierwszy pocałunek.
-Lepiej późno niż wcale.- Tym razem to on się odsunął i usiał prosto obok mnie.
-Harry?
-Słucham.- Mrugnął do mnie. Człowieku ogarnij się, chce poważnie porozmawiać!
-Z kim bili się twoi kumple w nocy?
-Musimy o tym gadać?- Spytał dość urażony, że przerwałam tą miłą chwilę. Żałowałam tego i ja ponieważ jego głos się spiął. Westchnął.- Z Marcusem. Ale nie martw się nie ma żadnych poważnych szkód, z Zayn'em wszystko w porządku.
-Jeszcze jeden człowiek został ciężko ranny.- Spuściłam głowę, przypominając sobie widok mojego taty.
-Jak to...?- Zmarszczył brwi starając przypomnieć sobie kto mógłby ponieść jakieś obrażenia.
-Mój tata, był tam. Jest policjantem i ma ranną rękę. Prawdopodobnie odepchnął Marcusa, żeby nie trafił w Zayn'a. Zgadza się?- Dukałam starając powstrzymać łzy.
-Tak, to on strzelał, ale..
-Mówili, że ktoś go odepchnął. Wiesz kto?
-To drażliwy temat.- To było zaskakujące, jak atmosfera może się zmienić w ciągu kilku sekund, nagle oboje staliśmy się przygnębieni i zdołowani.
-Nie musisz mówić teraz.
-Liam. Liam go odepchnął. Zrobił to mimo, że nie musiał.- Powiedział, a w jego głosie wyczułam ten żal, taki sam jak w głosie Liam'a, kiedy rozmawialiśmy o ich dawnej przyjaźni.
-Wiem, że się przyjaźniliście.
-To prawda.- Widziałam jak Harry stara się powiedzieć co się dzieje, ale w jego oczach zauważyłam to co tak rzadko w nich jest- smutek. Przytuliłam go na co się wzdrygnął, był zaskoczony moich ruchem ponieważ wcześniej nikt go nie przytulał w takich chwilach.
-Nie musisz mówić, to chyba wasza sprawa.- Poczułam jak chłopak rozluźnia się i odwzajemnia uścisk, oplatając silnymi ramionami moją talie.
-Dużo kłócił się z Zayn'em, kiedyś doszło do tego, że powiedzieli sobie o parę słów za dużo i... wtedy Zayn pierwszy raz go uderzył świadomie i nie na żarty. Nikt z nas nigdy tego nie zrobił.- Spojrzałam na niego z bólem. Chłopak potrząsnął głową.- Potem Liam się wyniósł. Było to rok temu, tak myślę.- Jeszcze raz mocno przytuliłam chłopaka zagłębiając twarz pomiędzy jego szyję, a ramię.- Dobra, bo zrobiło się smętnie.- Zaśmiał się starając rozluźnić atmosferę i popatrzył na mnie, a następnie przeniósł wzrok na szafkę wiszącą nad moim biurkiem, szybko do niej podbiegł z szerokim uśmiechem na twarzy, wziął do ręki jedno z moich zdjęć z dzieciństwa.- To ty?- Zaśmiał się głośno, a ja szybko do niego podbiegłam i zakryłam ręką usta, by nikt nie usłyszał, że w domu jest jeszcze jeden osobnik. Harry trzymał w ręce zdjęcie z mojej podstawówki z pierwszej klasy.
-Tak ja.- Powiedziałam cicho i pewnie.- Nie śmiej się ze mnie.- Prychnęłam wyrywając mu zdjęcie z ręki i odkładając na swoje miejsce.
-Nie śmieje. Byłaś urocza.- Uśmiechnął się ukazując duże dołeczki w policzkach, co skomentowałam wywróceniem oczami.
-Chyba powinnam iść spać.- Powiedziałam kierując się do łóżka, kiedy już miałam się kłaść, spojrzałam na chłopaka, który wciąż bezkarnie się uśmiechał.- Co?
W ramach odpowiedzi chłopak podszedł do mnie i wymijając mnie stojącą obok łóżka, sam na nie wlazł i się wygodnie rozłożył. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Co?- Tym razem to on wypowiedział to słowo, widząc moje zdezorientowanie posunął się robiąc mi miejsce.- Idziesz spać czy nie?
-Ale Harry przecież jak moi rodzice...
-Rano mnie nie będzie.- Przerwał mi i poklepał miejsce obok, niepewnie na nie weszłam i położyłam się obok chłopaka. Nie powiem, że mi się nie podobało, bo podobało mi się bardzo, czułam jak motyle rozrywają mój brzuch, a wszystkie myśli ulatują gdzieś w przestrzeń, liczyło się tylko to, jak ten chłopak na mnie działał, wtargnął do mojego życia jak huragan, zmieniając go, zmieniając poglądy na większość rzeczy. Udowodni mi, że pozory mylą i że należy kogoś poznać by go ocenić. Wiem, że Harry nie jest otwartą księgą, że kryje w sobie wiele emocji oraz sekretów o których jeszcze nie mam pojęcia, może kiedyś mi je wyjawi, a może zostaną tylko dla niego. To zabawne, bo jeszcze parę tygodni temu nie mogłam na tego człowieka patrzeć, a teraz leży obok mnie, gładząc moje plecy, życie potrafi nas zaskakiwać. Teraz nasuwa mi się pytanie, czym Harry jeszcze mnie zaskoczy. Przecież, zdaje sobie sprawę, że jego reputacja musi z czegoś wynikać, a co jeśli te wszystkie złe rzeczy, o których ludzie mówią są po części prawdą i niektóre z nich faktycznie Harry wykonał? Ta myśl bolała mnie i świadomość, że to się wydarzyło dawała niemiłe uczucie. Patrząc na Harry'ego, muszę przyznać, że czasami widzę w jego oczach tą iskrę ciemności którą w sobie trzyma, ale czy ona jest duża? Pamiętam jak ktoś powiedział: "Jak diabeł mógłby pchać cię do kogoś, kto wygląda jak anioł kiedy się do ciebie uśmiecha.". Myślę, że Harry nie jest zły, że to tylko pozory, w głębi duszy wiem, że jest w nim ta dobroć której się wypiera. Chciałabym pomóc mu ją wyciągnąć, pokazać na światło dzienne. Czułam jak powieki stają się ciężkie i powoli opadają na zmęczone oczy, jedyne co mogłam powiedzieć, to:
-Jesteś cudowny.- Ręką która była na plecach przysunęła mnie bliżej niego, tak że głowę mogłam położyć na jego torsie, ciepło ewoluowało z jego ciała zastępując mi kołdrę.
Ten jeden uścisk, sprawił, że moje serce zadrżało i już wiedziałam że nie mogę odpuścić sobie chłopaka, który wywrócił mój świat do góry nogami. Kiedy miałam już odpłynąć i zatopić się w snach, usłyszałam jak Harry cicho mówi.
Ten jeden uścisk, sprawił, że moje serce zadrżało i już wiedziałam że nie mogę odpuścić sobie chłopaka, który wywrócił mój świat do góry nogami. Kiedy miałam już odpłynąć i zatopić się w snach, usłyszałam jak Harry cicho mówi.
-Wcale nie.
___________________________________
Od autorki: Pam pam paaam! I wracam w dół z moimi przemyśleniami czy jak to nazwać. Cóż po pierwsze i najważniejsze: Bardzo przepraszam, za czekanie na ten rozdział, tak wiem nie dzieje się w nim wiele ;)
Bardziej chodzi o to, że kiedy wszystko było prawie skończone WSZYSTKO mi się usunęło i dlatego to opóźnienie :) No nic mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się spodoba, do tego dziękuje za komentarze! Proszę piszcie więcej! Jeden komentarz to wielka motywacja i chciałabym widzieć troszkę więcej tej motywacji haha xd Dziękuje wam, że jesteście ze mną i czytacie moje fanfiction!
Lots of Love xx
_____________________________
A teraz małe ogłoszenie ZACZYNAM PRACE Z TŁUMACZENIEM
Pierwszy fanfiction jest o Larry'm Stylinson'ie pod tytułem: "Hide & Seek"
LINK Mam nadzieję, że wpadniecie! To dużo dla mnie znaczy, zwłaszcza że to moje pierwsze tłumaczenie.. x
Drugi fanfiction będzie o Harry'm Styles'ie, ale niestety jeszcze nie otrzymałam zgody od autorki na jego tłumaczenie. Będzie ono pisane z moją przyjaciółką x
Bardziej chodzi o to, że kiedy wszystko było prawie skończone WSZYSTKO mi się usunęło i dlatego to opóźnienie :) No nic mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się spodoba, do tego dziękuje za komentarze! Proszę piszcie więcej! Jeden komentarz to wielka motywacja i chciałabym widzieć troszkę więcej tej motywacji haha xd Dziękuje wam, że jesteście ze mną i czytacie moje fanfiction!
Lots of Love xx
_____________________________
A teraz małe ogłoszenie ZACZYNAM PRACE Z TŁUMACZENIEM
Pierwszy fanfiction jest o Larry'm Stylinson'ie pod tytułem: "Hide & Seek"
LINK Mam nadzieję, że wpadniecie! To dużo dla mnie znaczy, zwłaszcza że to moje pierwsze tłumaczenie.. x
Drugi fanfiction będzie o Harry'm Styles'ie, ale niestety jeszcze nie otrzymałam zgody od autorki na jego tłumaczenie. Będzie ono pisane z moją przyjaciółką x