Trzymając się Twojej liny
Jestem dziesięć stóp ponad ziemią
Jestem dziesięć stóp ponad ziemią
Pogodziłam się z tym. Już zrozumiałam i przyjęłam do wiadomości, że dopóki będę z Harry'm, moja przyjaźń z Damon'em nie będzie już taka sama, może nawet nie mieć przyszłości. Poprzedniej nocy zobaczyłam w nim to co od tak wielu lat nie zdołałam dojrzeć, wstręt i zniewagę. Wiem, że go tracę. Ale jak mój najlepszy przyjaciel może stawiać mi ultimatum albo on albo Harry?
To były dwa różne światy, ale do obu mnie ciągnęło. Jednak po wczorajszym incydencie z moim przyjacielem wiedziałam, że myliłam się co do niego. Zamiast mnie wspierać on tylko wszystko komplikował. Dlatego, kiedy odszedł dotarło do mnie, że zabrał coś co tak długo budowaliśmy, co było wystawione na próbę wiele razy, co czasami było kruche jak zamarznięta woda jeziora, tym czymś była przyjaźń.
*Przerwa w pracy na lunch*
Podniosłam głowę znad gazety i leniwym wzrokiem powędrowałam w kierunku drzwi, które chwile temu się otworzyły. Zatrzepotałam rzęsami by upewnić się, że dobrze widzę, a osoba idąca w moją stronę wcale nie posiada roztrzepanych ciemnych włosów, białej koszulki, ani dobrze mi znanego łańcucha przypiętego do czarnych spodni. Ale kiedy chłopak się przywitał, nie było żadnych wątpliwości, że był to Damon. I teraz nasuwało mi się proste pytanie: co on tutaj robił? Po co on przyszedł?
Podniosłam głowę znad gazety i leniwym wzrokiem powędrowałam w kierunku drzwi, które chwile temu się otworzyły. Zatrzepotałam rzęsami by upewnić się, że dobrze widzę, a osoba idąca w moją stronę wcale nie posiada roztrzepanych ciemnych włosów, białej koszulki, ani dobrze mi znanego łańcucha przypiętego do czarnych spodni. Ale kiedy chłopak się przywitał, nie było żadnych wątpliwości, że był to Damon. I teraz nasuwało mi się proste pytanie: co on tutaj robił? Po co on przyszedł?
-Hej.- odpowiedziałam, na wcześniejsze powitanie.
-Musimy pogadać... chyba.- zaczął i stanął w bezpiecznej odległości ode mnie.
-A mamy o czym?
-A nie?
-Wiesz, po wczorajszym twoim odejściu chyba dałeś mi jasno do zrozumienia, że nie masz ochoty dalej być moim przyjacielem.- powiedziałam, w rzeczywistości słowa którymi się do niego zwróciłam, z pozoru mówiące o złości w środku kuły jak ostrza.
-Nieprawda.- starał się mówić powoli, ale mogłam wyczuć tą złość, która się w nim buduje.
-Dlaczego taki jesteś? Powinieneś mnie wspierać, a nie oddalać się ode mnie.- powiedziałam z żalem będąca już zmęczona ukrywaniem uczuć. W chwili kiedy spojrzałam na jego twarz, wszystkie złe intencje oraz myśli zniknęły. Widziałam jak chwilę się nad czymś zastanawia, po czym wyciągnął trzymane wcześniej ręce z kieszeń i oparł je na blacie.
-Chciałem...eh.. przeprosić cię.
-To co zrobiłeś zabolało mnie.- nie chciałam się przyznawać do tego co stało się po wczorajszym pikniku, ale obawiałam się że ze względu na sytuacje, nie będę miała wyboru.
-Wiem, ale nie chce stracić tej przyjaźni.- wyczułam w jego głosie, że nie skończył zdania. Po paru minutach miałam rację.- Dobrze wiesz, że nie popieram twojego związku z Harry'm, ale... będę um.. dostosuje się.- teraz naprawdę nie wiedziałam jak powinnam się zachować. Wybaczyć mu? Po tym jak przez ostatnie dni mnie traktował, ignorował, ciągle coś wymyślał, miałam mu od tak wybaczyć i zapomnieć?
-Płakałam.
-Co?
-W nocy. Płakałam. Powiedziałeś, że to ty będziesz tym który będzie zawsze kiedy będę go potrzebować. Ale nigdy nie pomyślałeś o tym, że pewnego dnia to ty będziesz powodem mojego płaczu.- chłopak opuścił ręce, a wyraz jego twarzy wyglądał jak małego chłopczyka który właśnie dowiedział się o zaginięciu pieska. Jego ciemne brwi zmarszczyły się tworząc na czole małą zmarszczkę, w oczach było widać nie tylko szok ale i żal oraz smutek, a usta lekko się otworzyły.
-J-ja... nie wiedziałem.- wydukał, na co prychnęłam.
-Nie mogłeś wiedzieć.- zanim zdążyłam powtórnie mrugnąć, poczułam jak silnie ramiona owijają się w około mojej szyi. Damon mocno mnie przytulił chcąc tym gestem wymazać z historii wszystkie nasze upadki ostatnich czasów.
Po chwili naszą chwilę, przerwało chrząknięcie dochodzące z drzwi prowadzących do zaplecza dla personelu, odsunąwszy się od siebie napotkaliśmy pusty wzrok Harry'ego, który opierał się plecami o ścianę, ręce miał włożone w kieszenie i obserwował całe zajście w ciszy.
-Mama cię nie nauczyła, żeby nie podsłuchiwać?- odezwał się Damon kierując swoją postawę w stronę Harry'ego, który na te słowa wziął głęboki oddech i oderwał swój tył od ściany idąc luźnym i pewnym krokiem w jego stronę.
-Mama cię nie nauczyła, że nie wolno doprowadzać kobiet do płaczu?- powiedział, na co mój przyjaciel zacisnął szczękę. To był moment, kiedy wiedziałam, że bez ostrej wymiany słów się nie obejdzie.
-O co ci do cholery chodzi? Przyszedłem sobie porozmawiać ze swoją przyjaciółką.- dał nacisk na ostatnie słowo.
-Wiem, ale z tego co słyszałem, już nie raz sobie z nią pogadałeś jak również pokazałeś, że ta przyjaźń nie jest dla ciebie tak ważna, jak kiedyś bo teraz troszczysz się tylko o swoją dupę.- odszczeknął się, na te słowa coś wywróciło mi się w żołądku. Jak mógł być tak bezczelny?
-Po prostu się o nią troszczę, bo wiem że i tak ją skrzywdzisz. Wredny dupku.- Damon zbliżył się o jeszcze jeden krok. Między nimi nie było dużej różnicy wzrostu, ale to Harry był tym wyższym. Jego postawione loki tylko dodawały mu centymetrów.
-Powiedz mi ile razy ja ją skrzywdziłem w czasie naszej znajomości, a ile razy ty w tym samym czasie. Hmm?- chłopak o ciemnych włosach przełknął ciężko ślinę.- Właśnie. Więc najpierw się zastanów zanim coś powiesz.- wtedy mój przyjaciel wybuchł i z siłą uderzył Harry'ego w twarz z pięści, aż ten upadł na ziemię. Pominę to, że nie sądziłam iż Damon ma w sobie tyle siły by zwalić Harry'ego z nóg.
-Damon! Co ty wyprawiasz?! Co się z tobą dzieje!- w tym momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo chłopak który stał obok mnie się zmienił. Już nie był tym roześmianym i miłym chłopakiem z którym mogłabym spędzać każdą minutę mojego dnia. Był obcy, z każdym dniem kiedy go widziałam, czułam że staje się coraz bardziej mi nieznany.
Harry się podniósł, ręce miał zaciśnięte w pięści, aż można było dostrzec odcienie bieli na knykciach, oczy były jak u zwierzęcia, ciemne i zwężone, wpatrujące się w ofiarę, którą w tym przypadku był Damon.- Ty chuju.
Już chciał zadać cios, ale szybko doskoczyłam i wkroczyłam pomiędzy nich, na szczęście Harry w porę się zahamował i nie zostałam ofiarą jego zamiarów.- Przestańcie! Damon.- obróciłam się w stronę chłopaka, był on również wytrącony z równowagi jak jego przeciwnik.- Wyjdź.
-Co?
-Powiedziałam wyjdź.- chciałam powstrzymać łzy, ale w chwili kiedy obraz zaczął mi się szklić i rozmazywać, wiedziałam że za niedługo oznaki mojej bezsilności oraz żalu poleją się wzdłuż policzków.
-Ale..- znowu się otrząsnął i rozglądnął po pomieszczeniu. Ponownie jego oczy miały odpowiednią niebieską barwę która była przepełniona smutkiem.
-Pokazałeś mi, że nie żałujesz. Kim jesteś?- spytałam.
-Jak to kim?- nie zrozumiał.
-Nie jesteś moim przyjacielem. Nie możesz nim być. On taki nie jest. Wyjdź.- mówiłam zdaniami starając się wyglądać na twardą.
Chłopak bez słowa ruszył w stronę drzwi, łańcuch wydawał ciche, prawie niesłyszalne pomruki kiedy obijał się o jego spodnie. Przed kompletnym zejściem z oczu obrócił się, a jego błękitny wzrok zabrał całą szczęśliwą przeszłość, najpierw ją pokazał a potem schował gdzieś głęboko, mrugnął i następnie odszedł. Miałam ochotę za nim pobiec, ale wiedziałam że to nic nie da. Chciałam krzyczeć, płakać, rzucić wszystko i zniknąć. Wiesz co jest najgorszym bólem? Kiedy odejdzie ktoś po kim byś się tego nigdy nie spodziewał. Zamiast upadnięcia na podłogę i poczucia zimna pod kolanami, poczułam jak duże i ciepłe ramiona owijają się od tyłu w około mojej tali i przyciągają mnie bliżej siebie. Czuję twardy tors na moich plecach, ramiona Harry'ego były ciasno owinięte wokół mnie, a jego dłonie złożone na moim brzuchu. Jego gest miał za zadanie pokazać, że nie jestem sama i jest tuż obok, miał mnie pocieszyć i uspokoić co wcale nie było takie łatwe. Nigdy nie sądziłam, że strata Damon'a tak na mnie wpłynie, to aż niedorzeczne żebym się tym AŻ tak przejęła. Ale taka była prawda, znaliśmy się od wielu lat, a on on w parę tygodni zmienił się i stał innym człowiekiem. To nie jest łatwe.
-Nie był ciebie wart.- usłyszałam, Harry delikatnie nami kołysał.
-Dlaczego taki jest?- emocje powoli opadały i zachowałam zdrowy umysł.
-Po prostu jest zazdrosny.
-O ciebie?
-O nas.
Zamilkłam. Od jakiegoś czasu czułam, że to właśnie my jesteśmy powodem dziwnego zachowania Damon'a, ale to nie była moja wina że moje serce wybrało Harry'ego. Ale zaraz... skoro był zazdrosny, czy to znaczyło że... co to w ogóle miało znaczyć?! Przecież nigdy bym go nie zostawiła, zawsze bym była gdyby mnie potrzebował, zapewniał mnie że będzie tak również odwrotnie, ale najwidoczniej się pomyliłam.
-Powinniśmy już ponownie otworzyć sklep.- szepnęłam. Chociaż ostatnie czego chciałam w tej chwili to puścić Harry'ego.
*Damon*
Wieczór.
Nie myślcie, że nic nie czułem kiedy wychodziłem przez te cholerne drzwi. Czułem się strasznie jak mnie wyrzuciła, ale teraz kiedy siedzę w moim pokoju i o tym myślę, wiem że zachowywałem się przez ten cały czas jak jakiś dupek. Powinienem wiedzieć, że nie ważne jakbym się starał nie odzyskam Julie, że nie zostanie moją dziewczyną, ale też nie ważne jakbym się starał jej unikać lub udawać obojętnego na to wszystko co się dzieje, nie wyrzucę jej obrazu z głowy. Co w takim razie mam zrobić. Nie wybaczy mi, to jest akurat pewne, jeszcze ma przy sobie tego Styles'a, to nie chodzi o to że go nienawidzę, w sumie, z jednej strony tak jest, ale bardziej chodzi o to, że wiem jaki był, zanim spotykał się z Julie; chodził z jakąś inną laską, a potem się przerzucił na nią i jak ja mam się nie denerwować? Teraz uświadomiłem sobie, że zrobiłem źle, zamiast się od niej oddalać powinienem jedynie być bliżej, by przejrzała na oczy, powinienem się częściej z nią spotykać by wywoływać uśmiech na jej twarzy, a zrobiłam na odwrót, teraz Styles będzie miał tylko większe pole do popisu i na dodatek to on będzie ją pocieszał i był przy niej kiedy będzie smutna. Będzie ją pocieszał, po mnie.
Postanowiłem, że to nie może tak wyglądać, nie mogę tak tego zniszczyć, zaprzepaścić i patrzeć z dala jak on się nią zajmuje i bawi, podczas czego ona zapomina o mnie. Jestem egoistom? Uważam, że nie. Wstaje i nie myśląc długo oraz mając w głowie jeden cel kieruje się w stronę szafy i ubieram niebieski podkoszulek oraz ciemne spodnie, kiedy chciałem już wyjść, zabrałem jeszcze portfel i wybiegłem z pokoju.
-Hej Damon! Dokąd idziesz?- usłyszałem Stephen'a, który siedział na kanapie i oglądał jakiś film.
-Em.. Ja.. Umówiłem się.- zanim zdołał mnie zatrzymać, rzuciłem na odchodne "na razie" i zamknąłem za sobą drzwi.
Nie fatygując się do samochodu (ponieważ kluczyki zostawiłem prawdopodobnie w kuchni na półce) od razu ruszyłem w stronę, tak, w stronę domu Julie. Wiedziałem, że mnie wyrzuci lub nie będzie miała ochoty ze mną rozmawiać, ale nie miałem wyboru, musiałem spróbować.
Droga do domu państwa Collins nie zajęła mi tak dużo czasu jak przewidywałem, może to dlatego że szedłem dużo szybciej niż zazwyczaj ze względu na targające mną emocje oraz -o dziwo- podekscytowanie. Wszedłem na werandę i zadzwoniłem. Po paru sekundach w drzwiach stanęła mi dobrze znana kobieta, obdarzona ciemnymi włosami i serdecznym uśmiechem.
-Witaj Damon. Dawno cię tutaj nie było.- przywitała mnie swoim miłym tonem. Uwielbiałem tą kobietę, była dla mnie jak ciocia.
-Dobry wieczór pani Collins. Jest Julie?- spytałem.
-Ohh... niestety wyszła. Mówiła, że jest z kimś umówiona. Sądziłam, że z tobą.- czyli jednak Julie nic nie powiedziała swojej mamie o związku ze Styles'em. Nie chciałem jednak teraz jej zamartwiać, że córka wyszła z jakimś innym facetem, dlatego też wymyśliłem na szybko bardzo wiarygodną wymówkę.
-Em.. ah, no tak! Zapomniałem.- udawałem rozbawienie.- Julie i Rose się umówiły. Wyleciało mi z głowy.
Wyraz twarzy mamy dziewczyny od razu przybrał łagodne rysy, a całe zmartwienie zniknęło.- To coś ważnego? Mam jej coś przekazać?
-Nie, nie trzeba. Zadzwonię do niej najwyżej. Tylko...- zawahałem się.- Proszę jej nie mówić, że tutaj byłem, dobrze?
-Um...- pani Collins była widocznie zdziwiona moją prośbą, ale mimo wszystko zgodziła się.
-Dziękuje. Miłej nocy.- posłałem jej przyjazny uśmiech, który mam nadzieję, zamaskował rozczarowanie i zszedłszy z werandy skierowałem się z powrotem w stronę domu.
Dobrze wiedziałem z kim jest dziewczyna, to akurat nie było zagadką.
Westchnąłem.
*Julie.*
W tym samym czasie.
-Możesz otworzyć oczy.- Harry oznajmił. Zrobiłam to co powiedział i rozglądnęłam się w około; byliśmy na jakimś pustkowiu, które jednak wydawało się dziwnie znajome, jakby przez mgłę, urywki wspomnień pojawiały się w mojej głowie.
-Gdzie jesteśmy?
-Nie pamiętasz?- chłopak udawał smutek, ale wiedziałam że to tylko gra aktorska, która jednak mu nie wychodziła. Usłyszałam jak silnik motoru gaśnie i zabrałam swoje ręce które do tej pory cały czas były ciasno owinięte wokół talii chłopaka.
Harry zszedł z maszyny i zdjął kask z mojej głowy.- To tutaj oglądaliśmy razem gwiazdy.- no tak! To było to miejsce, uśmiechnęłam się na to miłe wspomnienie. To tutaj postanowiłam dać temu bokserowi szansę.
-Pamiętam.- chciałam już zejść z motoru, ale chłopak powstrzymał mnie chwytając dłonią za nadgarstek, który ponownie spoczywał na skórze siedzenia.
Chłopak nadal mnie trzymając usiadł w rozkroku na przeciwko razem ze swoją burzą brązowych włosów, które teraz były w nieładzie, wcześniej nie sądziłam, że ktoś może w takim stanie wyglądać i uroczo i seksownie, ale przy Harry'm jak zdążyłam się przekonać wszystko było możliwe. Spojrzał na mnie swoimi najpiękniejszymi szmaragdowymi tęczówkami, przez które czułam, czułam stado motylków w brzuchu. Nie odzywał się, ale cisza między nami nie była niekomfortowa, przy Harry'm zawsze wszytko wydawało się łatwe i naturalne. Wolną dłoń ułożył delikatnie na moim policzku, jakby bał się że tym gestem może wyrządzić mi jakąś krzywdę, prawie niesłyszalnie przełknęłam ślinę, siedzieliśmy tylko ja i on na motorze, parę metrów od wody pod gwieździstym niebem. Sytuacja jak z bajki nie sądzisz? Chłopak pochyla się na de mną, widzę jak zamyka swoje oczy, postanawiam zrobić to samo, chwilę potem czuje jak zamyka przerwę pomiędzy naszymi wargami w pocałunku, przepełnionym delikatnością. Powoli oddaje pocałunek chcąc by ta chwila trwała wiecznie, wydaje mi się, jakby chłopak przede mną nie był tym którego widzę na co dzień, kiedy jest pewny siebie, zalotny czasami i bezczelny, ten tutaj wydaję się być nowy w uczuciach, robi wszystko starannie nie chcąc popełnić błędu lub czegoś zepsuć.
Siedzieliśmy tak razem, nie przejmując się niczym, oddawaliśmy pocałunki z pasją i namiętnością. Z czasem przestały być one tak delikatne jak na samym początku wiedziałam to kiedy Harry przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a potem jego język powoli wkraczał w moje usta.
Byliśmy sami zatraceni w pocałunkach i trzymający się za rękę.
_______________________
Welcome! O matko rozumiecie, że jest już ostatnie 2/3 tygodnie wakacji? Ja wpadam w panikę jak o tym myślę serio! Ok, ok nie myślmy o tym. Co do rozdziału wydaje mi się taki.. hmm.. nie że nudny (chociaż i tak ocenę zostawiam wam), ale spokojny (O! może tak to ujmę), nie bardzo wiedziałam, co tutaj napisać, ale spokojnie, od następnego zacznie się rozkręcać akcja! Mam nadzieję, że do tego czasu wciąż będziecie czytać moje wypociny xd Założę się, że niektórych pewnie denerwuje zachowanie Damon'a, ale no wiecie soł sorry. I jeszcze jedna sprawa: THANK YOU za wszystkie wyświetlenia, obserwacje i komentarze oraz witam nowych czytelników, normalnie buzia mi się śmieje kiedy widzę jak liczba informowanych wzrasta jesteście NAJLEPSI! Ale proszę komentujcie :c pod poprzednim rozdziałem było tylko 15 komentarzy, a stać was na więcej kochani xx
Dobra, bo się jeszcze za dużo rozpisze. Udanych wakacji, zakończcie je z wielkim BUM! hahaha
Kocham was bardzo mocno!
-Chciałem...eh.. przeprosić cię.
-To co zrobiłeś zabolało mnie.- nie chciałam się przyznawać do tego co stało się po wczorajszym pikniku, ale obawiałam się że ze względu na sytuacje, nie będę miała wyboru.
-Wiem, ale nie chce stracić tej przyjaźni.- wyczułam w jego głosie, że nie skończył zdania. Po paru minutach miałam rację.- Dobrze wiesz, że nie popieram twojego związku z Harry'm, ale... będę um.. dostosuje się.- teraz naprawdę nie wiedziałam jak powinnam się zachować. Wybaczyć mu? Po tym jak przez ostatnie dni mnie traktował, ignorował, ciągle coś wymyślał, miałam mu od tak wybaczyć i zapomnieć?
-Płakałam.
-Co?
-W nocy. Płakałam. Powiedziałeś, że to ty będziesz tym który będzie zawsze kiedy będę go potrzebować. Ale nigdy nie pomyślałeś o tym, że pewnego dnia to ty będziesz powodem mojego płaczu.- chłopak opuścił ręce, a wyraz jego twarzy wyglądał jak małego chłopczyka który właśnie dowiedział się o zaginięciu pieska. Jego ciemne brwi zmarszczyły się tworząc na czole małą zmarszczkę, w oczach było widać nie tylko szok ale i żal oraz smutek, a usta lekko się otworzyły.
-J-ja... nie wiedziałem.- wydukał, na co prychnęłam.
-Nie mogłeś wiedzieć.- zanim zdążyłam powtórnie mrugnąć, poczułam jak silnie ramiona owijają się w około mojej szyi. Damon mocno mnie przytulił chcąc tym gestem wymazać z historii wszystkie nasze upadki ostatnich czasów.
Po chwili naszą chwilę, przerwało chrząknięcie dochodzące z drzwi prowadzących do zaplecza dla personelu, odsunąwszy się od siebie napotkaliśmy pusty wzrok Harry'ego, który opierał się plecami o ścianę, ręce miał włożone w kieszenie i obserwował całe zajście w ciszy.
-Mama cię nie nauczyła, żeby nie podsłuchiwać?- odezwał się Damon kierując swoją postawę w stronę Harry'ego, który na te słowa wziął głęboki oddech i oderwał swój tył od ściany idąc luźnym i pewnym krokiem w jego stronę.
-Mama cię nie nauczyła, że nie wolno doprowadzać kobiet do płaczu?- powiedział, na co mój przyjaciel zacisnął szczękę. To był moment, kiedy wiedziałam, że bez ostrej wymiany słów się nie obejdzie.
-O co ci do cholery chodzi? Przyszedłem sobie porozmawiać ze swoją przyjaciółką.- dał nacisk na ostatnie słowo.
-Wiem, ale z tego co słyszałem, już nie raz sobie z nią pogadałeś jak również pokazałeś, że ta przyjaźń nie jest dla ciebie tak ważna, jak kiedyś bo teraz troszczysz się tylko o swoją dupę.- odszczeknął się, na te słowa coś wywróciło mi się w żołądku. Jak mógł być tak bezczelny?
-Po prostu się o nią troszczę, bo wiem że i tak ją skrzywdzisz. Wredny dupku.- Damon zbliżył się o jeszcze jeden krok. Między nimi nie było dużej różnicy wzrostu, ale to Harry był tym wyższym. Jego postawione loki tylko dodawały mu centymetrów.
-Powiedz mi ile razy ja ją skrzywdziłem w czasie naszej znajomości, a ile razy ty w tym samym czasie. Hmm?- chłopak o ciemnych włosach przełknął ciężko ślinę.- Właśnie. Więc najpierw się zastanów zanim coś powiesz.- wtedy mój przyjaciel wybuchł i z siłą uderzył Harry'ego w twarz z pięści, aż ten upadł na ziemię. Pominę to, że nie sądziłam iż Damon ma w sobie tyle siły by zwalić Harry'ego z nóg.
-Damon! Co ty wyprawiasz?! Co się z tobą dzieje!- w tym momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo chłopak który stał obok mnie się zmienił. Już nie był tym roześmianym i miłym chłopakiem z którym mogłabym spędzać każdą minutę mojego dnia. Był obcy, z każdym dniem kiedy go widziałam, czułam że staje się coraz bardziej mi nieznany.
Harry się podniósł, ręce miał zaciśnięte w pięści, aż można było dostrzec odcienie bieli na knykciach, oczy były jak u zwierzęcia, ciemne i zwężone, wpatrujące się w ofiarę, którą w tym przypadku był Damon.- Ty chuju.
Już chciał zadać cios, ale szybko doskoczyłam i wkroczyłam pomiędzy nich, na szczęście Harry w porę się zahamował i nie zostałam ofiarą jego zamiarów.- Przestańcie! Damon.- obróciłam się w stronę chłopaka, był on również wytrącony z równowagi jak jego przeciwnik.- Wyjdź.
-Co?
-Powiedziałam wyjdź.- chciałam powstrzymać łzy, ale w chwili kiedy obraz zaczął mi się szklić i rozmazywać, wiedziałam że za niedługo oznaki mojej bezsilności oraz żalu poleją się wzdłuż policzków.
-Ale..- znowu się otrząsnął i rozglądnął po pomieszczeniu. Ponownie jego oczy miały odpowiednią niebieską barwę która była przepełniona smutkiem.
-Pokazałeś mi, że nie żałujesz. Kim jesteś?- spytałam.
-Jak to kim?- nie zrozumiał.
-Nie jesteś moim przyjacielem. Nie możesz nim być. On taki nie jest. Wyjdź.- mówiłam zdaniami starając się wyglądać na twardą.
Chłopak bez słowa ruszył w stronę drzwi, łańcuch wydawał ciche, prawie niesłyszalne pomruki kiedy obijał się o jego spodnie. Przed kompletnym zejściem z oczu obrócił się, a jego błękitny wzrok zabrał całą szczęśliwą przeszłość, najpierw ją pokazał a potem schował gdzieś głęboko, mrugnął i następnie odszedł. Miałam ochotę za nim pobiec, ale wiedziałam że to nic nie da. Chciałam krzyczeć, płakać, rzucić wszystko i zniknąć. Wiesz co jest najgorszym bólem? Kiedy odejdzie ktoś po kim byś się tego nigdy nie spodziewał. Zamiast upadnięcia na podłogę i poczucia zimna pod kolanami, poczułam jak duże i ciepłe ramiona owijają się od tyłu w około mojej tali i przyciągają mnie bliżej siebie. Czuję twardy tors na moich plecach, ramiona Harry'ego były ciasno owinięte wokół mnie, a jego dłonie złożone na moim brzuchu. Jego gest miał za zadanie pokazać, że nie jestem sama i jest tuż obok, miał mnie pocieszyć i uspokoić co wcale nie było takie łatwe. Nigdy nie sądziłam, że strata Damon'a tak na mnie wpłynie, to aż niedorzeczne żebym się tym AŻ tak przejęła. Ale taka była prawda, znaliśmy się od wielu lat, a on on w parę tygodni zmienił się i stał innym człowiekiem. To nie jest łatwe.
-Nie był ciebie wart.- usłyszałam, Harry delikatnie nami kołysał.
-Dlaczego taki jest?- emocje powoli opadały i zachowałam zdrowy umysł.
-Po prostu jest zazdrosny.
-O ciebie?
-O nas.
Zamilkłam. Od jakiegoś czasu czułam, że to właśnie my jesteśmy powodem dziwnego zachowania Damon'a, ale to nie była moja wina że moje serce wybrało Harry'ego. Ale zaraz... skoro był zazdrosny, czy to znaczyło że... co to w ogóle miało znaczyć?! Przecież nigdy bym go nie zostawiła, zawsze bym była gdyby mnie potrzebował, zapewniał mnie że będzie tak również odwrotnie, ale najwidoczniej się pomyliłam.
-Powinniśmy już ponownie otworzyć sklep.- szepnęłam. Chociaż ostatnie czego chciałam w tej chwili to puścić Harry'ego.
*Damon*
Wieczór.
Nie myślcie, że nic nie czułem kiedy wychodziłem przez te cholerne drzwi. Czułem się strasznie jak mnie wyrzuciła, ale teraz kiedy siedzę w moim pokoju i o tym myślę, wiem że zachowywałem się przez ten cały czas jak jakiś dupek. Powinienem wiedzieć, że nie ważne jakbym się starał nie odzyskam Julie, że nie zostanie moją dziewczyną, ale też nie ważne jakbym się starał jej unikać lub udawać obojętnego na to wszystko co się dzieje, nie wyrzucę jej obrazu z głowy. Co w takim razie mam zrobić. Nie wybaczy mi, to jest akurat pewne, jeszcze ma przy sobie tego Styles'a, to nie chodzi o to że go nienawidzę, w sumie, z jednej strony tak jest, ale bardziej chodzi o to, że wiem jaki był, zanim spotykał się z Julie; chodził z jakąś inną laską, a potem się przerzucił na nią i jak ja mam się nie denerwować? Teraz uświadomiłem sobie, że zrobiłem źle, zamiast się od niej oddalać powinienem jedynie być bliżej, by przejrzała na oczy, powinienem się częściej z nią spotykać by wywoływać uśmiech na jej twarzy, a zrobiłam na odwrót, teraz Styles będzie miał tylko większe pole do popisu i na dodatek to on będzie ją pocieszał i był przy niej kiedy będzie smutna. Będzie ją pocieszał, po mnie.
Postanowiłem, że to nie może tak wyglądać, nie mogę tak tego zniszczyć, zaprzepaścić i patrzeć z dala jak on się nią zajmuje i bawi, podczas czego ona zapomina o mnie. Jestem egoistom? Uważam, że nie. Wstaje i nie myśląc długo oraz mając w głowie jeden cel kieruje się w stronę szafy i ubieram niebieski podkoszulek oraz ciemne spodnie, kiedy chciałem już wyjść, zabrałem jeszcze portfel i wybiegłem z pokoju.
-Hej Damon! Dokąd idziesz?- usłyszałem Stephen'a, który siedział na kanapie i oglądał jakiś film.
-Em.. Ja.. Umówiłem się.- zanim zdołał mnie zatrzymać, rzuciłem na odchodne "na razie" i zamknąłem za sobą drzwi.
Nie fatygując się do samochodu (ponieważ kluczyki zostawiłem prawdopodobnie w kuchni na półce) od razu ruszyłem w stronę, tak, w stronę domu Julie. Wiedziałem, że mnie wyrzuci lub nie będzie miała ochoty ze mną rozmawiać, ale nie miałem wyboru, musiałem spróbować.
Droga do domu państwa Collins nie zajęła mi tak dużo czasu jak przewidywałem, może to dlatego że szedłem dużo szybciej niż zazwyczaj ze względu na targające mną emocje oraz -o dziwo- podekscytowanie. Wszedłem na werandę i zadzwoniłem. Po paru sekundach w drzwiach stanęła mi dobrze znana kobieta, obdarzona ciemnymi włosami i serdecznym uśmiechem.
-Witaj Damon. Dawno cię tutaj nie było.- przywitała mnie swoim miłym tonem. Uwielbiałem tą kobietę, była dla mnie jak ciocia.
-Dobry wieczór pani Collins. Jest Julie?- spytałem.
-Ohh... niestety wyszła. Mówiła, że jest z kimś umówiona. Sądziłam, że z tobą.- czyli jednak Julie nic nie powiedziała swojej mamie o związku ze Styles'em. Nie chciałem jednak teraz jej zamartwiać, że córka wyszła z jakimś innym facetem, dlatego też wymyśliłem na szybko bardzo wiarygodną wymówkę.
-Em.. ah, no tak! Zapomniałem.- udawałem rozbawienie.- Julie i Rose się umówiły. Wyleciało mi z głowy.
Wyraz twarzy mamy dziewczyny od razu przybrał łagodne rysy, a całe zmartwienie zniknęło.- To coś ważnego? Mam jej coś przekazać?
-Nie, nie trzeba. Zadzwonię do niej najwyżej. Tylko...- zawahałem się.- Proszę jej nie mówić, że tutaj byłem, dobrze?
-Um...- pani Collins była widocznie zdziwiona moją prośbą, ale mimo wszystko zgodziła się.
-Dziękuje. Miłej nocy.- posłałem jej przyjazny uśmiech, który mam nadzieję, zamaskował rozczarowanie i zszedłszy z werandy skierowałem się z powrotem w stronę domu.
Dobrze wiedziałem z kim jest dziewczyna, to akurat nie było zagadką.
Westchnąłem.
*Julie.*
W tym samym czasie.
-Możesz otworzyć oczy.- Harry oznajmił. Zrobiłam to co powiedział i rozglądnęłam się w około; byliśmy na jakimś pustkowiu, które jednak wydawało się dziwnie znajome, jakby przez mgłę, urywki wspomnień pojawiały się w mojej głowie.
-Gdzie jesteśmy?
-Nie pamiętasz?- chłopak udawał smutek, ale wiedziałam że to tylko gra aktorska, która jednak mu nie wychodziła. Usłyszałam jak silnik motoru gaśnie i zabrałam swoje ręce które do tej pory cały czas były ciasno owinięte wokół talii chłopaka.
Harry zszedł z maszyny i zdjął kask z mojej głowy.- To tutaj oglądaliśmy razem gwiazdy.- no tak! To było to miejsce, uśmiechnęłam się na to miłe wspomnienie. To tutaj postanowiłam dać temu bokserowi szansę.
-Pamiętam.- chciałam już zejść z motoru, ale chłopak powstrzymał mnie chwytając dłonią za nadgarstek, który ponownie spoczywał na skórze siedzenia.
Chłopak nadal mnie trzymając usiadł w rozkroku na przeciwko razem ze swoją burzą brązowych włosów, które teraz były w nieładzie, wcześniej nie sądziłam, że ktoś może w takim stanie wyglądać i uroczo i seksownie, ale przy Harry'm jak zdążyłam się przekonać wszystko było możliwe. Spojrzał na mnie swoimi najpiękniejszymi szmaragdowymi tęczówkami, przez które czułam, czułam stado motylków w brzuchu. Nie odzywał się, ale cisza między nami nie była niekomfortowa, przy Harry'm zawsze wszytko wydawało się łatwe i naturalne. Wolną dłoń ułożył delikatnie na moim policzku, jakby bał się że tym gestem może wyrządzić mi jakąś krzywdę, prawie niesłyszalnie przełknęłam ślinę, siedzieliśmy tylko ja i on na motorze, parę metrów od wody pod gwieździstym niebem. Sytuacja jak z bajki nie sądzisz? Chłopak pochyla się na de mną, widzę jak zamyka swoje oczy, postanawiam zrobić to samo, chwilę potem czuje jak zamyka przerwę pomiędzy naszymi wargami w pocałunku, przepełnionym delikatnością. Powoli oddaje pocałunek chcąc by ta chwila trwała wiecznie, wydaje mi się, jakby chłopak przede mną nie był tym którego widzę na co dzień, kiedy jest pewny siebie, zalotny czasami i bezczelny, ten tutaj wydaję się być nowy w uczuciach, robi wszystko starannie nie chcąc popełnić błędu lub czegoś zepsuć.
Siedzieliśmy tak razem, nie przejmując się niczym, oddawaliśmy pocałunki z pasją i namiętnością. Z czasem przestały być one tak delikatne jak na samym początku wiedziałam to kiedy Harry przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a potem jego język powoli wkraczał w moje usta.
Byliśmy sami zatraceni w pocałunkach i trzymający się za rękę.
_______________________
Welcome! O matko rozumiecie, że jest już ostatnie 2/3 tygodnie wakacji? Ja wpadam w panikę jak o tym myślę serio! Ok, ok nie myślmy o tym. Co do rozdziału wydaje mi się taki.. hmm.. nie że nudny (chociaż i tak ocenę zostawiam wam), ale spokojny (O! może tak to ujmę), nie bardzo wiedziałam, co tutaj napisać, ale spokojnie, od następnego zacznie się rozkręcać akcja! Mam nadzieję, że do tego czasu wciąż będziecie czytać moje wypociny xd Założę się, że niektórych pewnie denerwuje zachowanie Damon'a, ale no wiecie soł sorry. I jeszcze jedna sprawa: THANK YOU za wszystkie wyświetlenia, obserwacje i komentarze oraz witam nowych czytelników, normalnie buzia mi się śmieje kiedy widzę jak liczba informowanych wzrasta jesteście NAJLEPSI! Ale proszę komentujcie :c pod poprzednim rozdziałem było tylko 15 komentarzy, a stać was na więcej kochani xx
Dobra, bo się jeszcze za dużo rozpisze. Udanych wakacji, zakończcie je z wielkim BUM! hahaha
Kocham was bardzo mocno!
Mega!!!!!! Świetna końcówka :D czekam z niecierpliwością na next :3 życzę weny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Najlepsza końcówka. Awww <3
OdpowiedzUsuńNie lubię Damona. Jest głupim zazdrośnikiem.
Pozdrawiam i weny. xx
Cieszę się, że tak szybko dodałaś nowy rozdział :) To dobrze, że Julie poznaje nowe oblicze Harry'ego i mam nadzieję, że nie zrobi jej żadnej krzywdy itp. Wydaje mi się, że dziewczyna i tak po jakimś czasie pogodzi się z Damonem ;D Bez tego nie ma akcji, haha ;D Mam dużo przypuszczeń i gdy okaże się, że były prawdziwe, wtedy o nich napiszę :) Rozdział jest świetnie napisany, dużo przemyśleń. Może częściej wprowadzaj dialogi, ale to zależy już tylko od Ciebie ;) Ok, rozpisałam się trochę ^.^ No cóż.. Czekam na następny rozdział! ;3 / @Cieszcie_Mordki
OdpowiedzUsuńJak zwykle super rozdział! ♥ Już nie mogę się doczekać następnego. Ten rozdział nie był taki nudny... :) końcówka najlepsza! :D xx
OdpowiedzUsuńCudo *.* hshjsnzjxnzhzjsbzjjx świetny naprawde rozdział! Czekam na nexta z niecierpliwością ! ily
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial! xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *0*
OdpowiedzUsuńTego Damon'a to ja już nie ogarniam :/
Czekam na next'a.
Pozdrowionka <3
Cudownie jak zwykle xx
OdpowiedzUsuńBooooski;)))))
OdpowiedzUsuńHarry>>>>>>>>>>>>>>> Damon
OdpowiedzUsuńJejuuu jaki wspaniały! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuń