Zakochałem się w tobie, ponieważ tylko dwój głos
może uciszyć moje demony.
-Wsiadaj.- powiedział Harry, kiedy podprowadził mnie do swojego motora.
Stałam przez chwilę patrząc się na maszynę.- Ale już wracamy?
Chłopak zaśmiał, się na moją reakcje i sam jako pierwszy zajął miejsce na przodzie poklepując miejsce za sobą.
-Nie zapominaj, że jutro pracujemy. Widzę, że ci się spodobała jazda motorem.
-Nie, po prostu lubię tutaj przyjeżdżać i...
-I całować mnie tutaj? Tak wiem.- skończył za mnie, chociaż nie to chciałam w rzeczywistości powiedzieć.
Udałam prychnięcie i usiadłam na miejscu za nim, zakładając i zapinając swój kask, kiedy uznałam że klamra jest stabilnie zamknięta, chłopak odwrócił się i sięgnął dużymi dłoniami ponownie do zapięcia, rozpinając je i zapinając jeszcze raz by upewnić się, że wszystko działa jak należy.
-Nie musisz za każdy razem mnie poprawiać.- mówię, kiedy Harry skończył zapinać swój własny.
-Nie muszę, ale chce. Poza tym, lubię czuć że jesteś bezpieczna.- skomentował.
Poczułam jak kolejne stado motylków rozbudza się w moim brzuchu.
Ruszyliśmy.
Miałam w planach szybkie dotarcie do domu i zatonięcie w mojej kołdrze. Harry miał rację i nie powinniśmy zapominać o obowiązkach. Jednakże nic nie poszło po mojej myśli. Podczas jazdy po już dobrze mi znanej drodze Baker Street, moja twarz była ułożona na plecach Harry'ego, lubiłam ten moment, kiedy mogłam się rozkoszować ciepłem jego ciała podczas gdy wszystko wokół było zimnym wiatrem. Miałam zamknięte oczy i nasłuchiwałam się wszystkiemu dookoła w tym również silnikowi pojazdu i kiedy nagle zaczynał być on mniej nasilony i burczący otworzyłam oczy, wyprostowałam się na siedzeniu i wtedy to zobaczyłam. Postać wychodzącą za drzewa w stronę ulicy, sylwetka była mi znajoma i zastanawiałam się czy kiedyś wcześniej nie spotkałam tego mężczyzny, ponieważ z pewnością była to płeć męska. Usłyszałam pisk opon, a następnie gwałtownie się zatrzymaliśmy przez co wpadłam na plecy Harry'ego i mocniej ścisnęłam jego koszulkę. Chłopak się nie ruszał, wpatrywał się w mężczyznę oświetlonego przez reflektory, już wiem kim on był. Liam również obserwował w bez ruchu Harry'ego, jednak jego mina nie była spokojna, bardziej było to jej przeciwieństwo oraz stres, nie raz zauważyłam że chłopak dziwnie się zachowuje przy bokserze, ale miałam tego wytłumaczenie, moim zdaniem po prostu nie wiedział jak się zachować przy byłym przyjacielu. Harry najwidoczniej miał to samo uczucie. Zdjął swój kask.
-Co tutaj robisz?- odezwał się Harry, ton jego głosu był spokojny.
-Przechodziłem.
-Twoi kumple raczej nie przesiadują w tej części miasta.- skomentował Harry. Liam wypuścił powietrze z ust z rezygnacją, dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie czarną bluzę i szare szorty podobno do tych w których Harry trenował, a w ręce miał jakąś torbę, sądzę że prawdopodobnie wracał z...
-Trenowałeś?- odezwał się znów Harry i znów przerwał moje przemyślenia oraz znów wydawało mi się jakby czytał mi w głowie. Mimo wszystko wyczułam jakby w tym słowie kryło się coś więcej, a widząc minę drugiego chłopaka wiedziałam, że miałam rację. Wiedział o co pyta Harry lub może domyślał się o czym mówił.
-Tak.- odpowiedział.
-Hej Liam.- szepnęłam zanim zdjęłam swój kask i poczułam jak Harry się spina.
-Z-znacie się?- ochrypły głos napiął się jeszcze bardziej niż sylwetka chłopaka, ale był również w lekkim szoku.
Liam mruknął znacząco w odpowiedzi, a ja starałam się oddychać najciszej jak potrafiłam, ponieważ Harry się nie odzywał. Przetwarzał to wiadomość w głowie.
-Aha.- wypuścił z ust powietrze i poruszył głową jakby sytuacja nie miała miejsca, po czym powiedział do Liam'a:- Gdzie idziesz?
-Do domu.- odpowiedział bez ogródek. Czułam podenerwowaną atmosferę która otaczała nas z każdej możliwej strony.
Zastanawiałam się, kiedy w końcu chłopaki zaczną rozmawiać o tym co się między nimi wydarzyło i kiedy się pogodzą. Bo wiem, że w gruncie rzeczy oboje tego chcą, ale boją się wyjawić to sobie i pokazać tego na zewnątrz, chronią się powłoką mówiącą o poczuciu winy i domyślaniu się, że druga osoba tak naprawdę już nie interesuje się drugą i już dawno wszystko skończone. Oni chcą by stare czasy wróciły i brakuje im tego wszystkiego. Myślę, że Liam gdyby tylko mógł i czuł się pewny w stu procentach że jego błędy zostały wybaczone, odszedłby od Marcusa i wrócił do gangu Zayn'a. Cisza przedłużyła się z paru sekund na co najmniej dwie minuty. Liam wypuścił powietrze z ust i odwrócił się by iść w wybranym kierunku, ale kiedy jego stopy zrobiły trzy kroki, a my wciąż staliśmy w tym samym miejscu, odwrócił się.
-Powinieneś o czymś wiedzieć.
-Co?-powiedzieć, że Harry był zszokowany to stanowczo za mało.
-Widziałem..eh..-pokręcił głową.- Louis'a i on... chyba znowu to robi.- w Harry'm coś pękło, jego długie palce mocniej ścisnęły drążki kierownicy.
-Jesteś absolutnie pewien?- był zły, rozdrażniony, ale można było też wychwytać żal w zdaniu, które wypowiedział.
-Tak. Pomyślałem, że powinieneś zdawać sobie z tego sprawę.
-Kiedy?
-Wczoraj w nocy.
-Gdzie?
-Blisko tej starej hurtowni.
Szybka i zwięzła wymiana zdań oraz słów wystarczyła by oczy Harry'ego ściemniały, a szybki oddech wydobył się z jego ust. Dosłownie chwile potem, usłyszałam warkot silnika i czułam na klatce piersiowej szybki oddech Harry'ego. Ominął wciąż stojącego Liam'a, ale w ostatniej chwili się zatrzymał i obrócił głowę.
-Dzięki Li.- szybko ruszył, zostawiając za sobą tylko zaskoczonego i osłupionego Liam'a (jego stan wynikał ze zdrobnienia jego imienia przez Harry'ego) oraz warstwę kurzu.
Jechaliśmy bardzo szybko, nigdy nie czułam jak powietrze przewiewa przez moją skórę w taki sposób, Harry walczył z żywiołem, chciał być szybszy niż wiatr. Nie przejmował się niczym, tak ja się nie odzywał, z trudem udało mi się go skłonić byśmy po drodze założyli kaski, a kiedy to się stało znowu ruszył z prędkością ponad sto dwadzieścia. Okropnie się bałam przy każdy ostrym zakręcie który wykonywał, strach był tak duży że moja twarz przylegała do pleców Harry'ego i ręce ściskały go w talii z zamkniętymi oczami. Czułam jak włosy rozwiewają z nadmiaru szybkości. Nagle jednak coś do mnie dotarło, jazda do mojego domu nie mogła trwać tak długo, zwłaszcza przy prędkości którą utrzymywał chłopak. Ostrożnie się podniosłam i spróbowałam zlokalizować gdzie jesteśmy ale przez otaczające nas smugi nie było to łatwe.
-Harry!- krzyknęłam w nadziei, że zwrócę jego uwagę.- Harry!
Chłopak nie odezwał się, wciąż ruszał w nieznane. Po około pięciu minutach dalszej jazdy motor zwalniał poczułam wielką ulgę i mogłam swobodnie otworzyć oczy, Harry zatrzymał się na poboczu i zsiadł z maszyny, zrzucił kask na ziemie przy czym towarzyszył huk i zaczął chodzić w tę i z powrotem po ulicy. Nigdy wcześniej nie widziałam tego miejsca. W pobliżu były kamienice mieszkalne, które nadawałyby się do odnowy, na korach drzew były wyryte różne nieznane mi znaki, latarnie oświetlały szary chodnik. Było późno i w większości okien były zgaszone światło, było słychać ciche szmeranie telewizora znajdującego się w otwartym i oświetlonym oknie na najniższym piętrze.
Zdjęłam swoje nakrycie i podeszłam do Harry'ego, chciałam go dotknąć ale odepchnął moją rękę.
-Harry?- zero odpowiedzi. Ponowiłam próbę zetknięcia mojej dłoni z jego ramieniem, ale efekt był ten sam co poprzednio.
-Nie mogę w to uwierzyć!- krzyknął i chwycił się za głowę ciągnąc za włosy.- Nie kurwa!
-Harry, ale co się stało?- starałam się mówić spokojnie by on również się rozluźnił, ale to nic nie dało.
-On znowu to robi, nie, nie, miał przestać. Obiecał.- mówił jakby sam do siebie. Scena rozgrywająca się na moich oczach była jedną z najgorszych jakie widziałam. Nie mogłam nic zrobić.
-O czym ty mówisz? Co zrobił Louis?- to był z pewnością Louis, ale co mógł zrobić, że Harry tak gwałtownie reaguje.
Harry wciąż z rękami we włosach zamknął oczy i pochylił głowę na dół by opanować oddech i całego siebie.
-Nic. Po prostu.. To nie istotne dla ciebie.
-Dla mnie? Harry. Powinnam wiedzieć, gdybyś tylko wiedział jak wyglądasz!- podniosłam głos spanikowana, że nawet Harry nie może tego przyznać przede mną. Wzięłam go za rękę, na co podniósł głowę, spotkałam smutne spojrzenie.- Co się dzieje?
-Przepraszam, muszę to sam załatwić. Wybacz.- był to pierwszy raz kiedy poczułam się zdradzona. Harry wyglądał smutno i był pochłonięty w mieszankę najgorszych uczuć.
W tej chwili nie chciałam naciskać, najwidoczniej była to delikatna sprawa i należąca do rozgadania tylko dla nich.
Harry zmarszczył brwi i oddalił się kilka kroków.
*Harry*
-Wiesz, że możesz mi powiedzieć.- powiedziała.
-Wracamy już.- skierowałem się do mojej maszyny z chęcią odpalenia silnika, odwiezienia Julie do domu i wrócenia do siłowni żeby rozgadać się z Tomlinsonem.
-Ale przecież my dopiero...
-Powiedziałem wracamy!- krzyknąłem obróciwszy się do niej. Od razu ścisnąłem ciasno wargi i otworzyłem szeroko oczy, widząc równie rozszerzone tęczówki dziewczyny oraz wyraźne zmieszanie i przejawy strachu wywołane moim wybuchem, zrozumiałem co się stało. Straciłem kontrole. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem taki wybuch w kierunku do dziewczyny, sądziłem że już pozbyłem się tego na dobre. Podszedłem wolnym krokiem do brunetki, uważając by nie wykonać zbyt pochopnego ruchu.
-Przepraszam...
-Chodźmy.- przerwała mi i obróciła się kierując swoje małe stopy do motoru, ruszyłem jej krokiem. Usiadła na nim okrakiem i wzięła do ręki kask.
-Julie, strasznie cię przepraszam. Nie chciałem.- mówiłem, niemal błagalnie. Nienawidziłem tej części siebie, od kiedy pamiętam moje wybuchy tak się kończyły, ale to nie była moja wina. To życie tak na mnie wpłynęło.
-Jest okej. Rozumiem, jesteś zdenerwowany.- położyła swoją drobną dłoń na moją i ścisnęła w pocieszającym geście, uśmiechnąłem się blado nieprzekonany i zająłem swoje miejsce na przodzie.
Założyłem kask, odpaliłem silnik i ruszyliśmy z powrotem.
-Ej, nie bierz tego do siebie słyszysz?- Julie trzymała mnie za ręce kiedy podjechaliśmy pod jej dom.
-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć.- przyznałem, co było stuprocentową prawdą. Ostatnie czego bym chciał to wystraszyć brunetkę.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i stanęła na palcach by pocałować mnie w policzek. Wyszeptała ciche "wszystko jest okej" i z uśmiechem weszła do domu zostawiając mnie samego. Wróciłem do mojego motoru i pod siedzenie włożyłem kask, który nosiła Julie, a następnie założyłem swój i wsiadłszy na pojazd odpaliłem silnik, wraz z warkotem wyjechałem na ulicę i ruszyłem w stronę siłowni.
Po paru minutach byłem na miejscu. Wyjąłem kluczyki spod siedzenia i otworzyłem nimi drzwi, towarzyszył im dźwięk rdzy, trzeba je w końcu naoliwić pomyślałem. Kiedy byłem już na korytarzu słyszałem pustkę. Pamiętam jak idąc tym korytarzem szedłem zobaczyć podbite oko Zayn'a i jego rozcięte ucho, które zszywała Hayden. Wszedłem do sali treningowej, w około nikogo nie było, przynajmniej w moim obrębie wzroku.
-Tomlinson!- krzyknąłem.
________________________________
PRZEPRASZAM, że musieliście tyle czekać, ale koniec wakacji i chce je wykorzystać. Tak, właśnie jeszcze tydzień! Boże, jak to szybko zleciało....
Jestem zawiedziona, ponieważ mało komentujecie coś :c Proszę, po przeczytaniu rozdziału zostawicie po sobie opinię, ponieważ to dla mnie bardzo ważne i mnie motywuje do dalszego pisania. Wystarczy chociaż zwykłe "fajne". :(
Okkk... A teraz troche emocjonejszym.
ICE BUCKET CHALLANGE. Jezu fjewbfyubwebf mokre 1D >>>>>>>>>
Piosenka Hazzy dla Ariany JUST A LITTLE BIT OF YOUR HEART... moje feels, uzależniłam się od niej, jest cudowna, wspaniała, wzruszająca (serio płakałam jak ją usłyszałam, pierwszy (drugi, trzeci, czwarty, piąty (....)) raz :")
No więc... jak wam się podoba nowy szablon? Dziękuje, za wyświetlenia, komentarze :) Prosze o więcej, zbliża się rok szkolny, a ja chce wiedzieć czy siedzenie po nocach jest warte czegoś xD I jeszcze mam na głowie tłumaczenie KLIK
Dobra bo się rozpisałam! Miłych wakacji! xx
-Hej Liam.- szepnęłam zanim zdjęłam swój kask i poczułam jak Harry się spina.
-Z-znacie się?- ochrypły głos napiął się jeszcze bardziej niż sylwetka chłopaka, ale był również w lekkim szoku.
Liam mruknął znacząco w odpowiedzi, a ja starałam się oddychać najciszej jak potrafiłam, ponieważ Harry się nie odzywał. Przetwarzał to wiadomość w głowie.
-Aha.- wypuścił z ust powietrze i poruszył głową jakby sytuacja nie miała miejsca, po czym powiedział do Liam'a:- Gdzie idziesz?
-Do domu.- odpowiedział bez ogródek. Czułam podenerwowaną atmosferę która otaczała nas z każdej możliwej strony.
Zastanawiałam się, kiedy w końcu chłopaki zaczną rozmawiać o tym co się między nimi wydarzyło i kiedy się pogodzą. Bo wiem, że w gruncie rzeczy oboje tego chcą, ale boją się wyjawić to sobie i pokazać tego na zewnątrz, chronią się powłoką mówiącą o poczuciu winy i domyślaniu się, że druga osoba tak naprawdę już nie interesuje się drugą i już dawno wszystko skończone. Oni chcą by stare czasy wróciły i brakuje im tego wszystkiego. Myślę, że Liam gdyby tylko mógł i czuł się pewny w stu procentach że jego błędy zostały wybaczone, odszedłby od Marcusa i wrócił do gangu Zayn'a. Cisza przedłużyła się z paru sekund na co najmniej dwie minuty. Liam wypuścił powietrze z ust i odwrócił się by iść w wybranym kierunku, ale kiedy jego stopy zrobiły trzy kroki, a my wciąż staliśmy w tym samym miejscu, odwrócił się.
-Powinieneś o czymś wiedzieć.
-Co?-powiedzieć, że Harry był zszokowany to stanowczo za mało.
-Widziałem..eh..-pokręcił głową.- Louis'a i on... chyba znowu to robi.- w Harry'm coś pękło, jego długie palce mocniej ścisnęły drążki kierownicy.
-Jesteś absolutnie pewien?- był zły, rozdrażniony, ale można było też wychwytać żal w zdaniu, które wypowiedział.
-Tak. Pomyślałem, że powinieneś zdawać sobie z tego sprawę.
-Kiedy?
-Wczoraj w nocy.
-Gdzie?
-Blisko tej starej hurtowni.
Szybka i zwięzła wymiana zdań oraz słów wystarczyła by oczy Harry'ego ściemniały, a szybki oddech wydobył się z jego ust. Dosłownie chwile potem, usłyszałam warkot silnika i czułam na klatce piersiowej szybki oddech Harry'ego. Ominął wciąż stojącego Liam'a, ale w ostatniej chwili się zatrzymał i obrócił głowę.
-Dzięki Li.- szybko ruszył, zostawiając za sobą tylko zaskoczonego i osłupionego Liam'a (jego stan wynikał ze zdrobnienia jego imienia przez Harry'ego) oraz warstwę kurzu.
Jechaliśmy bardzo szybko, nigdy nie czułam jak powietrze przewiewa przez moją skórę w taki sposób, Harry walczył z żywiołem, chciał być szybszy niż wiatr. Nie przejmował się niczym, tak ja się nie odzywał, z trudem udało mi się go skłonić byśmy po drodze założyli kaski, a kiedy to się stało znowu ruszył z prędkością ponad sto dwadzieścia. Okropnie się bałam przy każdy ostrym zakręcie który wykonywał, strach był tak duży że moja twarz przylegała do pleców Harry'ego i ręce ściskały go w talii z zamkniętymi oczami. Czułam jak włosy rozwiewają z nadmiaru szybkości. Nagle jednak coś do mnie dotarło, jazda do mojego domu nie mogła trwać tak długo, zwłaszcza przy prędkości którą utrzymywał chłopak. Ostrożnie się podniosłam i spróbowałam zlokalizować gdzie jesteśmy ale przez otaczające nas smugi nie było to łatwe.
-Harry!- krzyknęłam w nadziei, że zwrócę jego uwagę.- Harry!
Chłopak nie odezwał się, wciąż ruszał w nieznane. Po około pięciu minutach dalszej jazdy motor zwalniał poczułam wielką ulgę i mogłam swobodnie otworzyć oczy, Harry zatrzymał się na poboczu i zsiadł z maszyny, zrzucił kask na ziemie przy czym towarzyszył huk i zaczął chodzić w tę i z powrotem po ulicy. Nigdy wcześniej nie widziałam tego miejsca. W pobliżu były kamienice mieszkalne, które nadawałyby się do odnowy, na korach drzew były wyryte różne nieznane mi znaki, latarnie oświetlały szary chodnik. Było późno i w większości okien były zgaszone światło, było słychać ciche szmeranie telewizora znajdującego się w otwartym i oświetlonym oknie na najniższym piętrze.
Zdjęłam swoje nakrycie i podeszłam do Harry'ego, chciałam go dotknąć ale odepchnął moją rękę.
-Harry?- zero odpowiedzi. Ponowiłam próbę zetknięcia mojej dłoni z jego ramieniem, ale efekt był ten sam co poprzednio.
-Nie mogę w to uwierzyć!- krzyknął i chwycił się za głowę ciągnąc za włosy.- Nie kurwa!
-Harry, ale co się stało?- starałam się mówić spokojnie by on również się rozluźnił, ale to nic nie dało.
-On znowu to robi, nie, nie, miał przestać. Obiecał.- mówił jakby sam do siebie. Scena rozgrywająca się na moich oczach była jedną z najgorszych jakie widziałam. Nie mogłam nic zrobić.
-O czym ty mówisz? Co zrobił Louis?- to był z pewnością Louis, ale co mógł zrobić, że Harry tak gwałtownie reaguje.
Harry wciąż z rękami we włosach zamknął oczy i pochylił głowę na dół by opanować oddech i całego siebie.
-Nic. Po prostu.. To nie istotne dla ciebie.
-Dla mnie? Harry. Powinnam wiedzieć, gdybyś tylko wiedział jak wyglądasz!- podniosłam głos spanikowana, że nawet Harry nie może tego przyznać przede mną. Wzięłam go za rękę, na co podniósł głowę, spotkałam smutne spojrzenie.- Co się dzieje?
-Przepraszam, muszę to sam załatwić. Wybacz.- był to pierwszy raz kiedy poczułam się zdradzona. Harry wyglądał smutno i był pochłonięty w mieszankę najgorszych uczuć.
W tej chwili nie chciałam naciskać, najwidoczniej była to delikatna sprawa i należąca do rozgadania tylko dla nich.
Harry zmarszczył brwi i oddalił się kilka kroków.
*Harry*
-Wiesz, że możesz mi powiedzieć.- powiedziała.
-Wracamy już.- skierowałem się do mojej maszyny z chęcią odpalenia silnika, odwiezienia Julie do domu i wrócenia do siłowni żeby rozgadać się z Tomlinsonem.
-Ale przecież my dopiero...
-Powiedziałem wracamy!- krzyknąłem obróciwszy się do niej. Od razu ścisnąłem ciasno wargi i otworzyłem szeroko oczy, widząc równie rozszerzone tęczówki dziewczyny oraz wyraźne zmieszanie i przejawy strachu wywołane moim wybuchem, zrozumiałem co się stało. Straciłem kontrole. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem taki wybuch w kierunku do dziewczyny, sądziłem że już pozbyłem się tego na dobre. Podszedłem wolnym krokiem do brunetki, uważając by nie wykonać zbyt pochopnego ruchu.
-Przepraszam...
-Chodźmy.- przerwała mi i obróciła się kierując swoje małe stopy do motoru, ruszyłem jej krokiem. Usiadła na nim okrakiem i wzięła do ręki kask.
-Julie, strasznie cię przepraszam. Nie chciałem.- mówiłem, niemal błagalnie. Nienawidziłem tej części siebie, od kiedy pamiętam moje wybuchy tak się kończyły, ale to nie była moja wina. To życie tak na mnie wpłynęło.
-Jest okej. Rozumiem, jesteś zdenerwowany.- położyła swoją drobną dłoń na moją i ścisnęła w pocieszającym geście, uśmiechnąłem się blado nieprzekonany i zająłem swoje miejsce na przodzie.
Założyłem kask, odpaliłem silnik i ruszyliśmy z powrotem.
-Ej, nie bierz tego do siebie słyszysz?- Julie trzymała mnie za ręce kiedy podjechaliśmy pod jej dom.
-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć.- przyznałem, co było stuprocentową prawdą. Ostatnie czego bym chciał to wystraszyć brunetkę.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i stanęła na palcach by pocałować mnie w policzek. Wyszeptała ciche "wszystko jest okej" i z uśmiechem weszła do domu zostawiając mnie samego. Wróciłem do mojego motoru i pod siedzenie włożyłem kask, który nosiła Julie, a następnie założyłem swój i wsiadłszy na pojazd odpaliłem silnik, wraz z warkotem wyjechałem na ulicę i ruszyłem w stronę siłowni.
Po paru minutach byłem na miejscu. Wyjąłem kluczyki spod siedzenia i otworzyłem nimi drzwi, towarzyszył im dźwięk rdzy, trzeba je w końcu naoliwić pomyślałem. Kiedy byłem już na korytarzu słyszałem pustkę. Pamiętam jak idąc tym korytarzem szedłem zobaczyć podbite oko Zayn'a i jego rozcięte ucho, które zszywała Hayden. Wszedłem do sali treningowej, w około nikogo nie było, przynajmniej w moim obrębie wzroku.
-Tomlinson!- krzyknąłem.
________________________________
PRZEPRASZAM, że musieliście tyle czekać, ale koniec wakacji i chce je wykorzystać. Tak, właśnie jeszcze tydzień! Boże, jak to szybko zleciało....
Jestem zawiedziona, ponieważ mało komentujecie coś :c Proszę, po przeczytaniu rozdziału zostawicie po sobie opinię, ponieważ to dla mnie bardzo ważne i mnie motywuje do dalszego pisania. Wystarczy chociaż zwykłe "fajne". :(
Okkk... A teraz troche emocjonejszym.
ICE BUCKET CHALLANGE. Jezu fjewbfyubwebf mokre 1D >>>>>>>>>
Piosenka Hazzy dla Ariany JUST A LITTLE BIT OF YOUR HEART... moje feels, uzależniłam się od niej, jest cudowna, wspaniała, wzruszająca (serio płakałam jak ją usłyszałam, pierwszy (drugi, trzeci, czwarty, piąty (....)) raz :")
No więc... jak wam się podoba nowy szablon? Dziękuje, za wyświetlenia, komentarze :) Prosze o więcej, zbliża się rok szkolny, a ja chce wiedzieć czy siedzenie po nocach jest warte czegoś xD I jeszcze mam na głowie tłumaczenie KLIK
Dobra bo się rozpisałam! Miłych wakacji! xx