Impreza trwała w najlepsze, pogoda była ciepła i przyjemna. Podczas zabawny spotkałam moich dawnych znajomych z którymi ostatnio mało spędzałam czas. Moje dni podczas wakacji składały się głównie z wyjazdów do rodziny lub siedzenia w domu przy laptopie lub ulubionej książce.
To nie tak, że nie lubiłam się spotykać z ludźmi, po prostu słyszałam to i owo że każdy z kimś gdzieś chodzi i chyba nie chciałam czuć się jak piąte koło u wozu. Kiedy znowu ich spotkałam, uświadomili mi ile czasu straciłam śpiąc do późna i co noc siedzieć w kokonie zwanym kocem. Na dyskotece nasza paczka składała się ze mnie, Rose i Nevila, oni byli moimi najbliższymi przyjaciółmi, z Nevilem znałam się już od przedszkola nasze mamy były dobrymi przyjaciółkami i zawsze wkładały nas razem do piaskownicy, swoją sympatie do siebie również przeniosły na swoje dzieci. Spędzaliśmy jeszcze czas z resztą naszych wspólnych znajomych, w której skład wchodzili Ashley, Megan, Damon i Rayan. Staliśmy właśnie całą siódemką przy barze z alkoholem, który znajdował się przy samych drzewach, obiecałam sobie dużo nie pić, bo po ostatniej mojej przygodzie z trunkiem wylądowałam na komisariacie z Damonem ponieważ zachowywaliśmy się niestosownie głośno o godzinie drugiej w nocy, kiedy wpadliśmy do jeziora blisko lasu, co o tej porze było zakazane. Wydarzyło się to po ukończeniu roku szkolnego, właśnie w tedy Nevil urządzał u siebie potańcówkę.
-Julie, a ty co tak mało?- Zaśmiał się ciemnowłosy chłopak obdarzony przez naturę pięknymi błękitnymi oczami i z szelmowskim uśmiechem, ubrany w czarną gładką koszulę i takie same spodnie ozdobione czarnym łańcuszkiem z boku. Damon zadał mi to pytanie kiedy właśnie upijał kolejny łyk procentów, które trzymał w ręce.
-Po prostu obiecałam sobie, nie będę dużo pić.- Powiedziałam i oparłam się plecami o stolik za mną zakładając ręce na piersi. Musze przyznać, ze Damon był bardzo pociągający i nie ukrywam że kiedyś byłam w nim po uszy zakochana, ale z czasem mi to przechodziło ponieważ wiedziałam, że on traktował mnie tylko jako przyjaciółkę, a ja nie chciałam tego psuć. Zawsze żartobliwie cmokaliśmy się w policzek i przytulaliśmy, uznałam że najlepiej dla nas będzie tylko się przyjaźnić.
-Daj spokój jest impreza.- Poklepał blondyna obok siebie ubranego w błękitną koszulę, który chwiał się na swoich szczupłych długich nogach.- Bierz przykład z Rayan'a. Prawda stary?
Zaśmiał się i odepchnął go na bok w żartobliwym geście przez co wpadł na wysoką blondynkę w czerwonej obcisłej sukience do kolan, jej cera była lekko ciemna od nadmiernego opalania się, a włosy z przedziałkiem na bok opadały na lewe ramie. Na niespodziewany ruch chłopaka Ashley szybko się odsunęła i fuknęła oburzona, że to właśnie na nią był atak wysokim ciałem chłopaka.
-A nie pamiętasz co było ostatnim razem, kiedy musiałam się tłumaczyć rodzicom czemu wezwali nas na komisariat?
-Oh... Przyznaj że było fajnie!- Zaczął się głośno śmiać zwracając tym samym na siebie uwagę gości, którzy stanęli przy "barku" by sięgnąć po przekąskę lub napój.
-Przestań, no dobra to było dosyć zabawne.- Zrobiłam krok w przód i dałam mu kuksańca w bok, na co zachichotał.
-Ej możecie przestać na naszych oczach sobie flirtować?- Rozległ się głos Megan, brunetki z prostym przedziałkiem i krótkimi włosami która próbowała zachować się poważnie i z dezaprobatą do naszego zachowania, ale jej optymistyczna i rozluźniona natura jej w tym nie pomagała bo już po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech. Za to ja nieśmiało spuściłam głowę i odsunęłam się od bruneta, nie chciałam przez resztę wieczoru słyszeć głupich komentarzy ze strony moich znajomych. Damon najwidoczniej zauważył moje zmieszanie ponieważ obdarzył Megan morderczym spojrzeniem, na co ona zareagowała odwróceniem głowy.
Staliśmy w tym samym miejscu jeszcze jakiś czas wspominając przyjemne lata kiedy to byliśmy nierozłączni, nasze wspólne przygody, imprezy, wagarowanie. Jesteśmy taką starą dobrą paczką z podstawówki, niesamowite jest to że mimo iż nie wszyscy chodzą do tej samej szkoły nadal utrzymujemy dobre stosunki i umiemy się dogadać, nawet jeśli spędzamy ze sobą mniej czasu niż poprzednio.
Jednak nasz wyśmienity humor nagle znikł wraz z pojawieniem się przy stoliku pewnego bruneta, który wystawiał swoją wytatuowaną rękę w stronę jednej z puszek piwa, tym samym ręką przesuwając Rose, która ciałem zakrywała jego napoje. Zachował się bezczelnie, bo nawet nie obdarzył dziewczynę słowem "Przepraszam". Dobrze wiedziałam kto to jest, Nevil przedstawił mi go już na początku imprezy. Louis.
Jednak nasz wyśmienity humor nagle znikł wraz z pojawieniem się przy stoliku pewnego bruneta, który wystawiał swoją wytatuowaną rękę w stronę jednej z puszek piwa, tym samym ręką przesuwając Rose, która ciałem zakrywała jego napoje. Zachował się bezczelnie, bo nawet nie obdarzył dziewczynę słowem "Przepraszam". Dobrze wiedziałam kto to jest, Nevil przedstawił mi go już na początku imprezy. Louis.
-Ej, może grzeczniej, co?- Odezwała się Rose, bacznie przyglądając się chłopakowi, który tylko uśmiechnął się pod nosem. Odwróciła się do niego plecami i specjalnie z głośniejszym tonem by chłopak za nią, usłyszał nazwała go "wrednym chamem.", na co on tylko się pod nosem zaśmiał. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że należy uważać na takich jak on, w końcu należał do gangu Zayn'a i nie wiadomo do czego był zdolny. Przysunęłam się bliżej Damon'a.
-Ej stary, chodźże już.- Osłupiałam na dźwięk zachrypniętego głosu, który wydobył się zza drzew, następnie poczułam jak nogi stają się miękkie, kiedy wydobył się z nich chłopak z odstającymi włosami zza czapki. Na początku nie zauważył mojej obecności bo był zbyt zajęty spoglądaniem na chłopaka przed sobą, ale kiedy tylko podniósł głowę, jego oczy które idealnie zlewały się z odcieniem otaczających nas drzew spoczęły na mnie. Kolejny raz tego wieczoru nasz wzrok prowadził walkę, jego by wniknąć w moją duszę wywołując ciarki w każdej partii mojego ciała, a mój chciał jedynie uciec, ale był zbyt skupiony na błysku zieleni w jego oczach. Walka którą za każdym razem przegrywałam. Kiedy Louis wziął jeszcze jedną z puszek piwa i podał ją chłopakowi, on tylko łobuzersko się do mnie uśmiechnął i odszedł razem z brunetem. Czułam jak każda komórka mojego ciała wołała o pomoc.
-Ej, wszystko okej?- Usłyszałam głos Nevila. Otrząsnęłam się i zachęcająco uśmiechnęłam na znak, że wszystko jest w porządku, co w pewnym stopniu było kłamstwem, w końcu obiecałam sobie, że nie będę dopuszczała Styles'a do głowy, ale moje liczne bariery w mózgu pękały za każdym razem gdy go widziałam.
***
Było około północy, wszyscy wrzuciliśmy się w wir imprezy. Leciał akurat szybki kawałek, a ja razem z dziewczynami siedziałam przy ognisku śmiejąc się i wygłupiając. Kiedy nasze twarze zakrył cień sylwetki wysokiego chłopaka, spojrzałam do góry, okazał się to być Damon, trzymając wystawioną ręką w moją stronę.
-Raczysz ze mną zatańczyć?- Zapytał uśmiechnięty, zauważyłam że nie był tak nawalony jak sobie wyobrażałam, byłam pod wrażeniem, bowiem myślałam, że już o tej porze będzie tańczyć jak matoł i drzeć się na pół imprezy. Uśmiechnęłam się i poczułam jak dziewczyny obok mnie zachęcająco pchnęły mnie do przodu, posłusznie już sama wstałam i z uśmiechem ujęłam dłoń chłopaka. Wyszyliśmy w stronę "pola do tańca". Chłopak wziął mnie za dwie ręce i z uśmiechem zaczął zabawnie tańczyć, obracał na różne strony, podnosił i kręcił niczym para w balecie, obrałam w około, jak na balu dla księżniczki w kopciuszku, w szybkim tempie imitowaliśmy
taniec tango głośno się przy tym śmiejąc. Jednak po chwili chłopak przyciągnął mnie do siebie i tańczyliśmy w rytm muzyki. Należało przyznać, że chłopak potrafił tańczyć i to bardzo dobrze.
taniec tango głośno się przy tym śmiejąc. Jednak po chwili chłopak przyciągnął mnie do siebie i tańczyliśmy w rytm muzyki. Należało przyznać, że chłopak potrafił tańczyć i to bardzo dobrze.
Kiedy piosenka dobiegła końca, podziękował za taniec i odszedł zostawiając mnie na środku pola, gdzie stałam sama, a otaczała mnie liczba par wtulonych w siebie, ponieważ zaczął się jeden wolny kawałek. Była to moja ulubiona piosenka, zaczęłam ruszać się w jej rytm, zamykając oczy. W pewnej chwili moje oczy szeroko się otworzyły, a fala ciepła rozlała się po moimi ciele, której towarzyszyły liczne ciarki, wstrzymałam oddech kiedy duże ciepłe dłonie od tyłu owinęły się w około mojej tali, a potężna sylwetka partnera za mną przywarła do moich pleców. Głowa opadła na moje ramie, brodą opierając się o bark, chłopak za mną kołysał się w rytm muzyki, dobrze wiedziałam kto stoi za mną, nie musiałam się domyślać, kiedy poczułam jak loczki łaskoczą mnie po szyi, duże dłonie mocniej zacisnęły się w około mojej tali, chłopak lekko ścisnął moją skórę, ale jego ruchy były delikatne i powolne. Wpasowaliśmy się w inne pary, jak brakujące puzzle w układankę, Harry kołysał mną w rytm piosenki, a ciepły oddech oplatał moją szyję, nie wiedziałam co mam zrobić z rękoma, ponieważ wciąż bezwładnie zwisały wzdłuż mojej białej sukienki, chłopak jakby czytając mi w myślach, obniżył wysokość swoich dłoni, kierując je na uda, co przyprawiło mnie o ponowne wstrzymanie oddechu, ale jego zamiarem było to, by chwycić moje drobne dłonie w swoje i sprawić by nasze splątane ręce znowu spoczęły na moim brzuchu. Chciałam to przerwać, chciałam wyswobodzić się z jego uścisku, nie chciałam czuć się w ten sposób, czuć przyjemnego ciepła które zawładnęło moim ciałem. Po tym wszystkim, on jeszcze miał czelność odstawiać taki numer, jednak nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że moja podświadomość nie chciała współgrać z moim rozumem, jakby niewidzialna bariera oddzielała te dwa głosy, jeden z nich mówiący bym szybko się wyrwała, a drugi ten bardziej uwodzicielski, przekonujący, mówi bym dała się kołysać w jego objęciach. Zamarłam kiedy ciepłe wargi, przejechały po mojej szyi kierując się do ucha.
-Muszę powiedzieć że wyglądasz dzisiaj zajebiście.- Wyszeptał swoją ochrypłą barwą głosu i zmniejszył dzielącą nas odległość do maksimum. Nie odezwałam się, musiałam zachować chociaż trochę mądrej podświadomości i nie miałam zamiaru brać udziału w tej wymianie zdań. Chłopak czując moje napięcie, (chociaż nie dziwię się gdyby napięcie jakie ze mnie się wydobywało miało zapach, zapewne na drugim końcu pola ludzie by go czuli), zaśmiał się. Podczas tańca, piosenka która nam towarzyszyła wydawała się nie mieć końca, chłopak więcej się nie odezwał, po paru chwilach się rozluźniłam. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że teraz stoję w objęciach prawdopodobnie największego gangstera i postrachu miasta. Ta wizja wcale mi się nie podobała, ale niestety grzechem byłoby nie przyznać, jak ten chłopak nieziemsko pachniał i jakie ciepło ewoluowało z jego ciała. I jaki był z niego cholerny przystojniak. Zadziwiała mnie jego pewność siebie.
Piosenka ubłagalnie dobiegła końca, poczułam jak ciepłe dłonie opuszczają moje, a całe ciepło zniknęło i zostało zastąpione lekkim wietrzykiem. Chciałam się obrócić twarzą do chłopaka, ale gdy już to zrobiłam nie było go za mną, widziałam jedynie jak jego sylwetka znika w tłumie gości. Moje rozmyślenia na temat jego niezwykłego wyczucia stylu przerwał donośny strzał i huk zza drzew, rozglądnęłam się na około, goście zaczęli się rozpychać i szamotać obijając się o siebie. Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, okazał to się Nevil wraz z całą naszą paczką. Wyjaśnił, że musimy trzymać się razem bo mamy nieproszonych gości, chwyciłam jego rękę i szybko pociągnęli mnie w ich stronę. Jednak coś przerwało nasze dłonie, a raczej ktoś, obiłam się o wysokiego bruneta, który bym na niego doszczętnie nie wpadła chwycił mnie za ramiona. Spojrzałam na jego zdezorientowaną twarz. Mogłam dostrzec jego brązowe oczy, lekki zarost formował się na jego brodzie i małe znamię na szyi. Mężczyzna przede mną czujnie mi się przyglądał marszcząc brwi. Na nic więcej nie mogłam sobie pozwolić, ponieważ chłopak mnie puścił, a moja ręką prawie w tym samym momencie została znowu spleciona z ręką wystraszonego Nevil'a. Ten chłopak musiał być powodem jego miny.
Piosenka ubłagalnie dobiegła końca, poczułam jak ciepłe dłonie opuszczają moje, a całe ciepło zniknęło i zostało zastąpione lekkim wietrzykiem. Chciałam się obrócić twarzą do chłopaka, ale gdy już to zrobiłam nie było go za mną, widziałam jedynie jak jego sylwetka znika w tłumie gości. Moje rozmyślenia na temat jego niezwykłego wyczucia stylu przerwał donośny strzał i huk zza drzew, rozglądnęłam się na około, goście zaczęli się rozpychać i szamotać obijając się o siebie. Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, okazał to się Nevil wraz z całą naszą paczką. Wyjaśnił, że musimy trzymać się razem bo mamy nieproszonych gości, chwyciłam jego rękę i szybko pociągnęli mnie w ich stronę. Jednak coś przerwało nasze dłonie, a raczej ktoś, obiłam się o wysokiego bruneta, który bym na niego doszczętnie nie wpadła chwycił mnie za ramiona. Spojrzałam na jego zdezorientowaną twarz. Mogłam dostrzec jego brązowe oczy, lekki zarost formował się na jego brodzie i małe znamię na szyi. Mężczyzna przede mną czujnie mi się przyglądał marszcząc brwi. Na nic więcej nie mogłam sobie pozwolić, ponieważ chłopak mnie puścił, a moja ręką prawie w tym samym momencie została znowu spleciona z ręką wystraszonego Nevil'a. Ten chłopak musiał być powodem jego miny.
Małe grupki ludzi stały w około ogniska, które płonęło żywym ogniem, nagle zza cienia drzew wyłoniła się potężna sylwetka mężczyzny.
-No witam was!- Zaśmiał się rechocząc. Zesztywniałam kiedy zdałam sobie sprawę, że huk w o około wydobył się z pistoletu, który miał w ręce. Mocniej przywarłam do przytulanego przeze mnie Damona. Kątem oka spostrzegłam, że Harry spogląda w naszym kierunku, mrużąc oczy, które chwile potem skierowały się na już zwartą grupę mężczyzn, na której czele stał owy gość. Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku Zayn'a, który wychodził naprzeciw nieproszonym gościom. Zostawiając w tyle swój własny gang gdzie już stał Niall, Louis, Hayden i Harry.
-Czego tu szukacie?- Powiedział pewnie i spokojnie.- To nie wasza dzielnica.
-Tak? Hahaha..- Podszedł do niego bliżej, prawie stykając się nosami. Zgromadzeni w około obserwowali całe widowisko. Harry jednak kątem oka spoglądał na jednego chłopaka, którego niestety nie mogłam zobaczyć, ponieważ stał poza zasięgiem mojego wzroku zasłonięty innymi przyjaciółmi dużego faceta.
-To jest właśnie wrogi gang po drugiej stronie miasta.- Szepnął mi Nevil, kiedy już stałam normalnie, opuszczona przez ramiona Damon'a. Gdy już wiedziałam z kim mamy do czynienia, jeszcze bardziej byłam ciekawa dalszego ciągu wydarzeń, górowały nade mną teraz dwa uczucia, ciekawość i niepokój.
-A co mi zrobisz?- Powiedział, nagle splunął na twarz chłopakowi, rozległ się szmer, jednak po chwili ucichł kiedy Zayn jedynie ręką otarł twarz i usunął wszystkie zarażające ją toksyny. Umięśniony łysy facet spojrzał za jego ramie, zimny wzrok przeniósł się na dziewczynę z brązowymi włosami, która stała pomiędzy Niall'em a Louis'em. Hayden. Szeroko się uśmiechnął, jego uśmiech nie był łobuzerski jaki miał plan, na jego widok zrobiło mi się niedobrze.- Hoho, ta laseczka dalej z wami? Wypożyczycie mi ją?- Powiedział z obrzydliwym wyrazem twarzy, nie mogłam jej nawet zinterpretować, ponieważ wyrażała tylko jedną chęć.
-Przegiąłeś kurwa!- Rozległ się krzyk Harry'ego który rozniósł się po całym obszarze na którym się znajdowaliśmy, następnie oglądałam scenę, kiedy rzucił się na dużego mężczyznę z pięściami. Jedną ręką zadał mu prawy sierpowy, a kiedy napastnik się skulił on podniósł kolano i uderzył go z całej siły w brzuch. Nigdy nie widziałam u kogoś takiej euforii jaką dostrzegłam u Harry'ego barwa zieleni w jego oczach zmieniła się na ciemny, nie myślał nad tym czy ktoś go obserwuje, czy wywołuje w ludziach panikę, w tamtej chwili liczyło się tylko to by dać ociężałemu mężczyźnie nauczkę za to, że obraził jego towarzyszkę. Oglądałam z szeroko otwartymi oczami jak dobrze zbudowany nieznajomy, wzrostem równym ze swoim przeciwnikiem podnosi się i staje na przeciwko niego, poczułam bolący ból w brzuchu kiedy jego silna dłoń z impetem uderzyła w twarz chłopaka, co spowodowało że cała jego głowa wykrzywiła się w drugą stronę, krew zaczęła lecieć z jego nosa, ale on był twardy, przekręcił się znów w stronę swojego sprzymierzeńca by ruchem ręki zastosować jeden z nokautów, który spowodował że silna masa chłopaka opadła z hukiem o ziemie. Nic dziwnego, że Harry był uważany za najgroźniejszego z gangu, oglądając tą scenę, również zaczęłam podzielać ich zdanie. Chłopak podszedł do niego i kiedy usiadł na nim zaczął obkładać go pięściami po twarzy, facet uszedł z życiem dzięki przyjaciołom Harry'ego którzy szybko odciągnęli go do tyłu.
Nagle rozbrzmiał dźwięk syren, a wszystkie oczy zwróciły się w stronę czerwonych i niebieskich świateł migających przez szpary w drzewach. Zdezorientowanym wzrokiem spoglądałam to na uspokajającego się Harry'ego, to na podnoszącego się z ziemi napastnika. Ludzie zaczęli uciekać na dźwięk szczekających psów, poczułam jak ktoś szarpie moje ramie, moja głowa obróciła się do Ashely, której dłoń nadal trzymała moją rękę krzycząc bym się pośpieszyła. Ruszyłyśmy w przeciwną stronę by zniknąć w objęciach drzew, kiedy wybiegliśmy na ulicę, moja dłoń straciła dotyk dłoni blondynki, następnie poczułam mocne uderzenie w tył pleców, prawdopodobnie musiał mnie ktoś pchnąć, był to dość mocny cios, ponieważ czułam jak powieki stają się ciężkie, a głowa opada zimną powłokę asfaltu. Słyszałam krzyki w około panikujących ludzi, zanim doszczętnie odpłynęłam w nicość.
-A co mi zrobisz?- Powiedział, nagle splunął na twarz chłopakowi, rozległ się szmer, jednak po chwili ucichł kiedy Zayn jedynie ręką otarł twarz i usunął wszystkie zarażające ją toksyny. Umięśniony łysy facet spojrzał za jego ramie, zimny wzrok przeniósł się na dziewczynę z brązowymi włosami, która stała pomiędzy Niall'em a Louis'em. Hayden. Szeroko się uśmiechnął, jego uśmiech nie był łobuzerski jaki miał plan, na jego widok zrobiło mi się niedobrze.- Hoho, ta laseczka dalej z wami? Wypożyczycie mi ją?- Powiedział z obrzydliwym wyrazem twarzy, nie mogłam jej nawet zinterpretować, ponieważ wyrażała tylko jedną chęć.
-Przegiąłeś kurwa!- Rozległ się krzyk Harry'ego który rozniósł się po całym obszarze na którym się znajdowaliśmy, następnie oglądałam scenę, kiedy rzucił się na dużego mężczyznę z pięściami. Jedną ręką zadał mu prawy sierpowy, a kiedy napastnik się skulił on podniósł kolano i uderzył go z całej siły w brzuch. Nigdy nie widziałam u kogoś takiej euforii jaką dostrzegłam u Harry'ego barwa zieleni w jego oczach zmieniła się na ciemny, nie myślał nad tym czy ktoś go obserwuje, czy wywołuje w ludziach panikę, w tamtej chwili liczyło się tylko to by dać ociężałemu mężczyźnie nauczkę za to, że obraził jego towarzyszkę. Oglądałam z szeroko otwartymi oczami jak dobrze zbudowany nieznajomy, wzrostem równym ze swoim przeciwnikiem podnosi się i staje na przeciwko niego, poczułam bolący ból w brzuchu kiedy jego silna dłoń z impetem uderzyła w twarz chłopaka, co spowodowało że cała jego głowa wykrzywiła się w drugą stronę, krew zaczęła lecieć z jego nosa, ale on był twardy, przekręcił się znów w stronę swojego sprzymierzeńca by ruchem ręki zastosować jeden z nokautów, który spowodował że silna masa chłopaka opadła z hukiem o ziemie. Nic dziwnego, że Harry był uważany za najgroźniejszego z gangu, oglądając tą scenę, również zaczęłam podzielać ich zdanie. Chłopak podszedł do niego i kiedy usiadł na nim zaczął obkładać go pięściami po twarzy, facet uszedł z życiem dzięki przyjaciołom Harry'ego którzy szybko odciągnęli go do tyłu.
Nagle rozbrzmiał dźwięk syren, a wszystkie oczy zwróciły się w stronę czerwonych i niebieskich świateł migających przez szpary w drzewach. Zdezorientowanym wzrokiem spoglądałam to na uspokajającego się Harry'ego, to na podnoszącego się z ziemi napastnika. Ludzie zaczęli uciekać na dźwięk szczekających psów, poczułam jak ktoś szarpie moje ramie, moja głowa obróciła się do Ashely, której dłoń nadal trzymała moją rękę krzycząc bym się pośpieszyła. Ruszyłyśmy w przeciwną stronę by zniknąć w objęciach drzew, kiedy wybiegliśmy na ulicę, moja dłoń straciła dotyk dłoni blondynki, następnie poczułam mocne uderzenie w tył pleców, prawdopodobnie musiał mnie ktoś pchnąć, był to dość mocny cios, ponieważ czułam jak powieki stają się ciężkie, a głowa opada zimną powłokę asfaltu. Słyszałam krzyki w około panikujących ludzi, zanim doszczętnie odpłynęłam w nicość.
***
Leżałam
na zimnej ziemi, jedyne co słyszałam to ciche sapanie gdzieś w oddali. Z
trudem otworzyłam zamknięte oczy. Nadal leżałam na drodze, krzyki z jakimi zasnęłam, ucichły, zdołałam usłyszeć odpalane silników samochodów i głosy wołające imiona mi nie znanych osób. Podczas mojej nieprzytomności goście musieli się już rozejść, przynajmniej udało się to tym którzy nie zostali złapani przez funkcjonariuszy, a ofiarą tego zapewne padły najbardziej pijane osoby. Podniosłam się na łokciach, poczułam wielki ból w tylnej części głowy, odruchowo się za nią chwyciłam, mając nadzieję, że ten gest uśmierzy chociaż trochę nieprzyjemne kłucie, niestety mało to pomogło. Odwróciłam powoli głowę, nadal moje oczy nie mogły przyzwyczaić się do panującej ciemności, ale zdołałam uchwycić wysoką postać oświetloną nieopodal latarnią. Z trudem stanęłam na równe nogi, położyłam rękę na czoło, poczułam ciepłą ciecz na moich palcach, drżąc spojrzałam na dłonie, były blade i lekko w strużkach krwi. Rozglądnęłam się dookoła w strachu. Kiedy moje oczy już miały dobrą widoczność szybko obróciłam się za siebie, moje serce prawie stanęło kiedy zauważyłam że podbiega do mnie chłopak z burzą włosów, jego twarz wyrażała strach i niepokój.
-Julie! Co ty tu robisz?! Czemu nie jesteś w domu?!- Krzyczał zdenerwowany, a jego oczy rozglądały się w około, upewniając się, że okolica jest czysta od niebezpieczeństwa, które musiało się odbywać podczas mojej "nieobecności". Jego oczy znów spoczęły na mnie wyczekując odpowiedzi.
-J-ja.. Zemdlałam. Gdzie są wszyscy? Gdzie Rose? Boże gdzie jest Rose?! I reszta?!- Zaczęłam panikować, nie zważałam na to, że podczas chaotycznego ruszania głową by wypatrzeć moich towarzyszy blizna nad moją brwią z której lała się krew zaczęła mocniej piec, tak samo uporczywy ból w głowie. Teraz liczyło się tylko bezpieczeństwo moich bliskich. Poczułam dłonie Harry'ego na moich ramionach, które zaczęły mną trzepać niczym marionetką.
-Uspokój się. Musisz stąd uciekać.- Chwycił mnie za dłoń.- Chodź ze mną.
-Nigdzie z tobą nie pójdę. Gdzie jest Rose?! Kim byli ci ludzie? Co tu się do cholery dzieje?!- Zaczęłam się wyrywać, ale silny uścisk nie ustępował .
-Posłuchaj. Rose zabrał Louis i zawiózł ją do domu.- Powiedział szybko. Znieruchomiałam na te słowa. Wiedziałam dobrze, że dziewczyna znienawidziła chłopaka za jego zachowanie podczas trwania imprezy, a fakt że byli w jednym aucie upewnił mnie w przekonaniu, że Louis może wrócić do domu z wielkim siniakiem na policzku.
-Co?! Kiedy?! Ile to wszystko trwa? Co mnie ominęło?- Zadawałam pytania, które co chwile przybywały do mojej głowy.
-Musimy uciekać i to szybko tu jest niebezpiecznie.- Mówił, znowu mnie potrząsając bym się opanowała i zaczęła irracjonalnie myśleć. Poczułam dziwne Déjà vu.
-Nie. Poradzę sobie sama.- Powiedziałam już pewnie, chciałam go wyminąć kiedy chłopak zbliżył się, podniósł mnie i przerzucił przez jedno ramię, ręką trzymał mnie w nogach, bym nie upadła na twarz. Kiedy moja górna część ciała spoczywała na umięśnionych plecach, zaczęłam krzyczeć by mnie puścił, uderzając przy tym pięściami o jego plecy, chociaż byłam pewna, że przy tak masywnym ciele nic nie poczuje. On tylko się zaśmiał i poklepał mnie po tyłku, który znajdował się przy jego twarzy, na ten gest całą siłą uderzyłam ponownie w plecy, na co już zareagował jęknięciem.
-Przestań się tak wić bo się oboje wywalimy.
Nagle z mojej twarzy wydobył się krzyk, kiedy zauważyłam w oddali sylwetkę Rayan'a który podnosi się z ziemi, plując czymś i chwytając się za brzuch.
-Rayan! Harry zrób coś! Rayan!
-Zamknij oczy.- Powiedział łagodnie i ruszył do przodu. Patrzyłam wciąż na chłopaka który o własnych siłach przeskakuje z jednej nogi na drugą i idzie w przeciwną stronę, kompletnie nie zważając na moje krzyki. Już mimo wszystko pomysł z zamknięciem oczu uznałam za mądry, moje przeszkolone z łez oczy zostały zakryte rękami, a cała sylwetka spoczęła wygodnie na ramionach chłopaka, kiedy zaczął mnie nieść, jak mama małe dziecko, która próbuje by maleńka w końcu usnęła.
Bez żadnych zahamowań, które już wydawały mi się głupie ze względu na sytuacje oplotłam rękami jego szyję. Kiedy ciepło oplotło moje ciało, ze zmęczenia odpłynęłam w objęcia Morfeusza błagając o to, by cały ten wieczór okazał się wielkim koszmarem.
_____________________________
I kolejny rozdział :)) Mam nadzieję, że się podoba.. :)
Chcę bardzo podziękować za komentarze, one strasznie motywują!
Za wszelkie błędy baardzo przepraszam, ale pisałam na szybko :(